sobota, 22 marca 2014

rozdział 17.

*Oczami Summer*

Obudziłam się w nieznanym mi pomieszczeniu. Było ciemno więc nie wiedziałam gdzie dokładnie się znajduję. Chciałam wstać, ale coś mi to uniemożliwiało. Taak, to były związane nogi i ręce. Nagle zauważyłam idącą w moją strone postać. To był chyba mężczyzna. Zapalił światło, a ja przymrużyłam lekko oczy, bo za bardzo mnie raziło. Nie widziałam twarzy mężczyzny, ponieważ miał czarną kominiarkę. Odwiązał sznurek znajdujący się na moich nogach i zerwał taśmę z ust. Pisnęłam, ponieważ sprawiło mi to wielki ból. Mężczyzna spojrzał się na mnie, a następnie zdjął maskę, zebym mogła zobaczyć jego twarz. Po dłuższej chwili poznałam jego twarz. To poszukiwany na całym świecie Ian Walker. O matko, jestem w jednym pomieszczeniu z jednym z najniebezpieczniejszym mężczyzną na świecie. Strach opanował całe moje ciało. 
I : Cześć,jak się czujesz ?
J : PUŚĆ MNIE !!! POMOCY !!! POMOCY !! - Po chwili pożałowałam tego co zrobiłam, bo chłopak walną mnie z całej siły w twarz. 
I : Nie krzycz kochanie. I tak cię nikt nie usłyszy. Może ustalimy zasady, co ?
Nie dał mi nic powiedzieć, bo zaczął wymieniać.
I : Główna zasada brzmi : Jeżeli będziesz grzeczna, nie będziesz się sprzeciwiała moim polecaniom to ci nic nie zrobię. Okej ?
J : Dobrze.
I : Grzeczna dziewczynka. - Walnął mnie po raz kolejny. Straciłam przytomność.

*Oczami Harrego*

Siedziałem z wszystkimi na kanapie nadal nie mogąc pojąć co się stało tamtego wieczoru. Dziś miałem powiedzieć coś bardzo ważnego dla Summer, ale nie mogę. Kurwa no ! Czemu ona ? Czemu nie ja ? Jeżeli stanie się jej coś to nie ręczę za siebie. Pozabijam ich.  Jeżeli będę musiał oddam za nią życie. Wszyscy patrzyli się na mnie dziwnie. Może dlatego, ze płakałem a to dziwaczny widok jeżeli chodzi o moją osobę.
El : Harry. Nie płacz, znajdziemy ją !
J : A jak nie?
Z : Nie ma takiej opcji. Znajdziemy ją. Musisz w to wierzyć.
J : Wierzę, ale to ten strach. On mnie zabija. Nie wytrzymuję powoli.
S : Idź się połóż, jesteś zmęczony. Nie spałeś całą noc. Policja już się tym zajmuje.
J : Policja gówno zrobi.
Li : Skąd wiesz ?
J : Ile razy policja miała znaleźć kogoś ? I Ile razy poddała się po tygodniu? No powiedz mi
Li : No dużo, ale ....
J : Nie ma żadnego ale. Muszę ją znaleźć. Nawet jeżeli będę musiał narazić swoje życie uratuję ją.

_______________________________________
Przepraszam, ze taki krótki i tyle na niego czekaliście, ale nie miałam dostępu do kompa :(

wtorek, 11 marca 2014

Dziękuję :)

Dziękuję wam bardzo za 1000 wyświetleń na blogu *.* jestem taka zadowolona, ze masakra ♥♥ Jeszcze raz bardzo dziękuję :3









Rozdział 16.

*Oczami Summer*

Czułam wzrok Hazzy na sobie. Spojrzałam w jego oczy, które były wypełnione porządaniem. Chłopak zaczął powoli iść w moją stronę. On nigdy nie mógł by mi coś zrobić bez mojego pozwolenia. Usiadł obok leżącej mnie i zaczął głaskać mnie po brzuchu. Nie wiem czemu, ale czułam się dziwnie. Szczerze mówiąc to się go troszkę bałam. Nie wiedziałam do czego tak na prawdę jest zdolny. Znam go długo, ale na dal nie mam co do tego pewności. Ale muszę przyznać, że podobało mi się to. Lubiłam jak robił mi takie przyjemności. Chłopak zniżył się na de mną i mnie delikatnie pocałował. Położył się obok mnie, objął ramieniem i przybliżył do siebie. Kocham tak z nim leżeć. Czuję się w jego objęciach taka.....bezpieczna i kochana. Hazza codziennie mi powtarza, ze jestem jego księżniczką i jak bardzo mnie kocha. Również mówi, ze jestem jego całym życiem i nie raz po tych słowach popłakałam się. Nigdy żaden chłopak nie kochał mnie tak bardzo jak on.Czasem zastanawiam się, czy Harry jest przeznaczony dla mnie. Bo nigdy nic nie wiadomo. Może jeszcze ze sobą zerwiemy i już nigdy się nie spotkamy. Ale wolę teraz o tym nie myśleć.
J : Hazzuś.
H : Taak ?
J : Chodźmy się przejść.
H : Gdzie ?
J : Na plażę. Podobno o tej porze jest tam najładniej.
H : Ok. Wezmę ciuchy i idę do łazienki się ubrać, a ty tu się przebierz.
J : Oki.
Chłopak wziął jakieś ubrania i wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą. Ja również podeszłam do szafy i wzięłam jakieś ubrania. Szybko się ubrałam i podeszłam do lustra by zobaczyć jak wyglądam. No, nie było aż tak źle. Nagle do pokoju wszedł Harry. Wyglądał........no tak jak zwykle. Olśniewająco. Popatrzył się na mnie dziwnie, tak jakby miał mnie zabić, czy coś. Zaczął iść w moją stronę, a ja powoli zaczęłam odsuwać się do tyłu.

*Oczami Hazzy*

Nabrałem na nią ochotę. Nigdy tak bardzo mnie nie pociągała. Ale mimo to, ze jestem na nią tak bardzo napalony nie tknę jej chodź by jednym palcem. Wydaje mi się, ze chyba się mnie boi. Chcę ją tylko ją przytulić i po raz kolejny powiedzieć że ją kocham, a ta się wycofuję. Wiem co zrobię. Nagle podbiegłem do niej i ją mocno przytuliłem.
J : Czemu się wycofywałaś ? Bałaś się, ze coś ci zrobię ?
S : Szczerze mówiąc to tak.
J : Czemu ? Przecież wiesz, ze ci bym nic nie zrobił.
S : Nie miałam pewności.
J :  Ale koteek....chciałem ci tylko powiedzieć to co zawsze.
S : To powiesz mi to na plaży, a teraz chodźmy.
J : Oki.
Zeszliśmy na dół gdzie siedzieli El i Niall.
El : Gdzie idziecie ?
J : Się przejść, wrócimy za jakieś 2 godziny.
N : Ok. Nie śpieszcie się.
S : Taa, no. El uważaj na siebie.
El : Będę.
Zaśmiałem się i pociągnąłem Summer w stronę drzwi. Wyszliśmy i po jakiś 10 minutach byliśmy przy plaży. Summ gdy tylko zobaczyła tą błękitną wodę od razu zaczęła biec w jej stronę. Ja pobiegłem za nią. Dziewczyna zatrzymała się na brzegu, a ja wziąłem ją na ręce i wniosłem ją do wody.  zaczęła krzyczeć zebym ją puścił, bo woda chlapała w jej gołe plecy. Wykonałem jej polecenie. Dziewczyna poszła usiąść na piasku. Ja podszedłem do niej.
J : Za chwilkę wracam do Ciebie.
S : Gdzie idziesz ?
J : Po drinki dla nas.
S : Okejeczki, czkam skarbie. 
Pochyliłem się nad nią i dałem jej namiętnego całusa, a następnie poszedłem po napoje. Po jakiś 5 minutach wróciłem w miejsce gdzie siedziała Summ. Zaraz, zaraz. Nie ma jej tu. Gdzie ona kurwa jest. Rozejrzałem się na wszystkie strony, ale nigdzie jej nie widziałem. Spojrzałem na piasek, a tam byla jakaś karteczka. Wziąłem ją do ręki, otworzylem i zacząłem czytać.
"JEŻELI CHCESZ ODZYSKAĆ SWOJĄ LALUNIĘ MASZ ZROBIĆ TO CO CI KAŻEMY. JAK BĘDZIESZ CZEGOŚ CHCIAŁ DZWOŃ DO SWOJEJ SUMMER. CZEKAMY NA TWÓJ TELEFON" Boże, porwali ją. KURWA. Upadłem na piasek i zacząłem płakać. Gdzie ona kurwa jest. Zabiję każdą osobę, która stanie mi na drodze do odzyskania Summer. ZABIJĘ !!!!!!

_________________________________________
I jak się podoba ? mam nadzieję że bardzo XDD Ciekawi was co się stanie z Summer ? Dowiecie się czytając następne rozdziały :* 


poniedziałek, 10 marca 2014

UWAGA !!!

A więc :) Posty będę dodawać raz na 3 dni :* Jak nie dodam rozdziału przez jakiś dłuższy okres czasu to informacja o powodzie mojej nieobecności znajdzie się pod postem :) Miło by też było gdybyście dodawali komentarze pod rozdziałami :3 Dziękuję za uwagę ♥


niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 15. Dla Czjusi :*

*Oczami Summer* 

Już siedzimy 2 godziny w samolocie. Jeszcze tylko 5 godzin i będziemy na miejscy. Ten czas się tak okropnie dłuży. Siedziałam z laptopem na koanach i patrzyłam co się dzieje w świecie.Wszystko tak jak  wcześniej. Nic się nie zmieniło. Ci sami ludzie piszą to samo i wstawiają te same zdjęcia. Siadziałam i przeglądałam twittera, gdy nagle przyszła do mnie wiadomość na komórkę. Wzięłam ją do ręki i odblokowałam ekran. Wyskoczyła mi wiadomość. Treść jej była taka : CZEŚĆ. PEWNIE NIE DOMYŚLASZ SIĘ KIM JESTEM. JESTEM BARBARA PALVIN. TWOJA KUZYNKA. PRZEPRASZAM, ŻE SIĘ PRZEZ TEN CZAS NIE ODZYWAŁAM, ALE SAMA NIE WIEDZIAŁAM O TOBIE. TERAZ MAMA MI POWIEDZIAŁA O TWOJEJ HISTORII, RODZICACH I OGÓLNIE. POPROSIŁAM JĄ O TWÓJ NUMER I TAK WŁAŚNIE TERAZ PISZE. GDYBYŚ CZEGOŚ POTRZEBOWAŁA PISZ.  I to jest koniec wiadomości. Po tylu latach, po tylu cierpieniach, ze nie mam rodziny dowiaduję się, ze jednak istnieje jeszcze gdzieś moja rodzina. Nie wiem jak opisać moje uczucia. Czy to szczęście, czy to ból. Nie wiem, ale to chyba bardziej szczęście. Postanowiłam do niej zadzwonić.Kilka sygnałów i wreszcie odebrała.
B : Hallo.
J : Barbara ?
B : Summer, boże jak dobrze usłyszeć twój głos. Kochanie jak tam u Ciebie ?
J : Jakoś leci, a u Ciebie ? Czemu po tak długim czasie się dowiedziałam o Twoim istnieniu ?
B : U mnie dobrze, a wiesz że nie wiem ? Jakoś tak mama zdjęcia wyjęła i nagle zobaczyła Ciebie i zaczęła opowiadać.
J : Emm, a gdzie teraz jesteście ?
B : Aktualnie to jesteśmy w Londynie, a co ?
J : Jak  wrócę z wakacji musimy się spotkać.
B : Ok, to jakby co to dzwoń, ok ?
J : Ok, ja już kończę papa.
B : No pa.
Rozłączyłam się i aż ze szczęścia rzuciłam się na Hazzę.
H : Woow, a co się stało ?
J : Po tylu latach dowiedziałam się, że mam rodzinę w UK.
H : No to gratuluję.
J : Kocham cię !!!
H : Ja Ciebie też skarbie.
Pocałowałam chłopaka, a następnie położyłam głowę na jego nogi, by zasnąć.

*Oczami Hazzy*

Tak bardzo się cieszyłem, ze Summ znalazła rodzinę. No, ale niedługo ja też będę jej rodziną. Na wakacjach planuję się jej oświadczyć. Cała reszta już wie o tym, tylko nie mój skarb. Mam nadzieję, ze się zgodzi. Jak tak, to będę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.Popatrzyłam na dziewczynę śpiącą na moich nogach i się uśmiechnąłem. Ten lot miną strasznie wolno. Zasnąłem opierając się o wygodne siedzenie. Obudził mnie głos pilota mówiący : ZA 10 MINUT LĄDUJEMY, PROSZĘ ZAPIĄĆ PASY. Obudziłem Summer i zapiąłem pasy. Dziewczyna zrobiła to samo. Wyjrzałem za okno. Tak, tu się dobrze czuję. Taki piękny widok, który aż kochałem. Do LA latałem co lato. Kupiłem tu dom 5 lat temu. Powoli lądowaliśmy. Nagle poczułem jak dotykamy ziemi po lekkim wstrząśnięciu. Wyszliśmy z samolotu i poszliśmy po walizki. Przed lotniskiem już czekały na nas Tax'ówki. Po 10 minutach byliśmy pod domami. Zayn, Justyna i Liam, Sandra poszli do siebie, a ja, Summ i Niall, El do swojego. Dominika i Louis mieli swój obok mojego. Czyli byłem po środku. Fajniee. Dziś mieliśmy się tylko rozpakować, a jutro się spotkać i iść zwiedzać. Nie mogłem się doczekać. Weszliśmy do domu. Z przedpokoju weszliśmy do dużego salonu. Następnie poszliśmy zobaczyć kuchnię. Potem weszliśmy korytarzem poszliśmy do łazienki. Jak dół już zwiedziliśmy poszliśmy na górę. Były 3 pokoje i łazienka. Pierwszy pokój wyglądał TAK, drugi TAK, mieli w nim spać El i Niall i trzeci TAK. To sypialnia moja w Hazzy, a tak wyglądała łazienka. To wszystko im się podobało. A co najmniej było tak widać. Wszyscy poszli do swoich pokoju się rozpakować. Moja Summer leżała na łóżku. Ona była bardziej pociągająca niż myślałem. Już powoli nie wytrzymuję, ale nic nie zrobię jej bez jej zgody.

________________________________________
Kolejny rozdziałeek :** 
Jak widać dojdzie nowa osoba, ale nie na długo :)


środa, 26 lutego 2014

Rozdział 14

*Oczami Summer*

Nie byłam przyzwyczajona do takich poranków. Odkąd mieszkam z Hazzą mam tak praktycznie codziennie.
Nagle chłopak zaczął mnie rozbierać. Ja się szybko od niego odsunęłam. Spojrzał się na mnie zdezorientowany. Ja nie mogę, nie jestem jeszcze gotowa. Tak nie mylicie się, jestem jeszcze dziewicą. To może wydawać się dla niektórych dziwne, bo jak to powiedziała El, jestem ładną dziewczyną i jakby była chłopakiem by mnie dawno przeleciała. Taa, te jej wsparcie mnie rozwala. Mieć takich przyjaciół to jest po prostu coś. Są szaleni, ale wiedzą kiedy mają przestać. Wiedzą jak mają mi pomóc.Harry nadal patrzy się na mnie dziwnie.
J : Przepraszam kotek, ale ja nie jestem jeszcze gotowa. - Loczek się uśmiechną i podszedł do mnie. 
H : Rozumiem. Będę czekał aż sama mi to zaproponujesz. To dla mnie nie jest żaden problem skarbie.
Pocałował mnie i wyszedł z kuchni. Wzięłam naszykowane dla nas kanapki, piciu i poszłam do Hazzy, który siedział na kanapie w salonie. Położyłam jedzenie na stoliku i usiadłam bokiem na kolana chłopaka. Zaczęliśmy jeść, gdy nagle sobie przypomniałam, że mamy zadzwonić do Dominiki która miała zadzwonić po resztę i mieli do nas przyjść. Mieli jechać z nami. 
J : Hazzuś, ja idę po komórkę i będę dzwinić do Domci.
H : Ok.
Wstałam i pobiegłam szybko na górę. Wzięłam białe urządzenie i zbiegłam na dół. Podbiegłam do Hazzy i usiadłam na nim tak jak wcześniej. Wyszukałam w kontaktach DOMINIKA :* i kliknęłam zieloną słuchawkę. Po trzech sygnałach odebrała.
D : Hallo.
J : Hej Domi, już możecie wbijać do nas.
D : Ok, już dzwonię do reszty i na jakąś godzinkę będziemy.
J : Ok, to czekamy.
D : Okeej. - Rozłączyłam się i popatrzyłam na Hazzę. Dałam mu buziaka w policzek i wstałam z niego.
J : Ty posprzątaj, a ja idę się ubrać.
H : Ok.
Pomaszerowałam na górę. Weszłam do sypialni i pierwsze co zrobiłam to posłałam łóżko. Następnie podeszłam do wielkiej szafy i ją otworzyłam. Wybrałam TO i poszłam do łazienki to założyć. Po 5 minutach zeszłam na dół i usiadłam na kanapę obok Hazzy. Włączyłam telewizję i tak oglądaliśmy dłuższy czas. 

*Oczami Harrego*

Boże jak ona bosko wyglądała. Ciągle patrzyłem się na nią. Taka dziewczyna to skarb. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Wstałem i otworzyłem drzwi, za którymi stali nasi przyjaciele. Weszli wszyscy i się z nami przywitali.  Oni byli szaleni, ale można było na nich polegać. Kiedy było źle oni szybko sprawiali, ze było dobrze. Nie wiem co bym zrobił gdyby nie oni, tak samo jak Summer. Widać że bardzo jej zależy na nich. Ale jednak moja Summer była dla mnie najważniejsza. Nigdy nie kochałem tak mocno zadnej osoby. Ona jest jak uzależnienie, raz spróbujesz i nie możesz przestać. Każdy milimetr jej ciała jest idealny. Nie da opisać się uczuć jakie czuję będąc przy niej. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.  Dobra wracając do rzeczywistości. Za 4 godziny mamy lot.  Wszyscy są podjarani tym.
J : To jak ?
Z : Ale co jak ?
J : No jak śpimy i ogólnie.
Z : Bo ja też mam tam dom, na tej samej ulicy co ty.
J : Ni wiem, dom obok.
Z : To może będzie tak. Ty, Summ, El, Niall razem, a ja, Justyna i Liam, Sandra razem ?
N : Mi tam pasuje, a wam ?
All : Teeż.
J : A więc mamy uzgodnione. 
Siedzieliśmy tak 3 godziny. Wszyscy zaczęli wsadzać swoje walizki do bagażników samochodu i po 10 minutach ruszyliśmy w stronę lotniska. Czuję, ze to będą wakacje marzeń.


__________________________________________________
Jeeest ♥ Jak wam się podobaa ? 
Uwielbiam to zdjęcieee ♥ 

sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 13.

*Miesiąc później, Oczami Summer*

Miną już miesiąc odkąd Harry mnie zdradził, pocięłam sie i dowiedziałam się ze Marcel to tak na prawdę Harry. To mnie szczerze najbardziej zdziwiło. Obudziłam się wtulona w mojego chłopaka. Przytulał mnie tak mocno jakby się bał, że gdzieś odejdę. Od tamtego zdarzenia minęło tyle czasu, a ten nadal się boi. No w sumie nie dziwię się mu. Dziś mieliśmy się pakować na jutrzejszy wyjazd do LA. Wreszcie spędzimy troszkę czasu sami. Próbowałam wygrzebać się z objęć Hazzy, ale mi to nie wyszło. Pocałowałam go w policzek, nie podziałało. W usta, nie podziałało. Szybko zmieniłam pozycję, że leżałam na chłopaku. Zobaczyłam ten chytry uśmieszek na jego ustach. Wiedziałam, ze nie śpi. Pocałowałam chłopaka, a ten bez zastanowienia odwzajemnił to.  Uśmiechnęłam się. Oderwałam się od loczka i spojrzałam w jego piękne tęczówki. 
J : Harry, mogę wstać ?
H : Nie, jeszcze troszkę poleż ze mną. 
J : Nie wystarczyło ci leżenie w nocy ? 
H : Niee.
J : Oj, przykre. Teraz mnie puść.
H : Ehh, no dobra.
Zielonooki wykonał moje polecenie i mnie puścił. Ja wstałam i podeszłam do drzwi pokoju. Odwróciłam się do chłopaka i się zalotnie się uśmiechnęła. Harry obleciał mnie wzrokiem i przegryzł dolną wargę. Ja się zaśmiałam i wyszłam z pokoju. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Po 10 minutach weszłam do pokoju z ręcznikiem na głowie i szlafrokiem na ciele. Hazza nadal leżał w łóżku.
J : Harry wstawaj !
J : Masz 5 minut ! - Wyszłam z pokoju i wróciłam za 5 minut, Hazza nadal leżał.
J : WSTAWAJ !!!!
H : No już, już.  - Widziałam jak próbował wstać, ale mu to nie wychodziło. Już usiadł, gdy nagle znowu się położył. Tak słodko wyglądał. 
J : Harry proszę cię.
Chłopak wstał, podszedł do mnie i mnie namiętnie pocałował. Ja oczywiście odwzajemniłam pocałunek. Oderwałam się od niego i poszłam na dół.

*Oczami Harrego*

Jak ja się cieszę, ze jest już wszystko dobrze. Nigdy bym nie pomyślał, ze po takiej kłótni będzie pomiędzy nami tak doskonale. Może dlatego, ze nam obojgu zależało ? Nie wiem, ale najważniejsze jest to, ze jesteśmy szczęśliwi. Poszedłem do łazienki i wziąłem szybki prysznic. Następnie podszedłem do szafy. Postanowiłem założyć zwykłą koszulę w serduszka i czarne rurki. Ogólnie wyglądałem tak. Zszedłem do mojej dziewczyny na dół. Wszedłem do kuchni i zauważyłem moją Summer stojącą przy blacie. Podszedłem do niej, objąłem ją od tyłu i pocałowałem w szyję. Odchyliła lekko szyję do boku, bym miał lepszy dostęp. Wiedziałem, ze jej się podobało, więc zacząłem przechodzić do dalszych czynów. 
__________________________________________________
jak wam się podoba rozdział ? Przepraszam, że tek długo nie dodawałam, ale nauka i wiecie :)

Widzieliście już Erica, syna Simona ? Mi się najbardziej to zdjęcie podoba ♥♥


piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 12

*Oczami Marcela*

Czułem się winny. Boże, Marcel czy tak nie jest ? To prze ze mnie ona tu leży. To prze ze mnie zrobiła sobie coś takiego. To prze ze mnie okaleczyła się w ten sposób.To boli tak bardzo. Wiecie jakie to uczucie kiedy ważna dla Ciebie osoba się okalecza z Twojego powodu ? Jak nie to wiedzcie, że jest ono potworne. Nie życzę wam tego. A więc usiadłem obok mojego skarba, złapałem ją za rękę i zacząłem płakać. Nie wiem co bym zrobił gdyby ona zginęła z tej łazience. Nagle usłyszałem otwierające się drzwi. Odwróciłem się i ujrzałem w nich Liama.
L : Stary my później przyjdziemy. Ty siedź tu z nią, a jak się obudzi to zadzwoń do nas.
J : Ok.
L : Marcel nie płacz. - podszedł do mnie i poklepał mnie po plecach.- Wszystko będzie dobrze.
J : Mam taką nadzieję. - Chłopak opuścił salę i zostawił mnie z moją Summer. Przyjrzałem się jej twarzy, bo to może być mój ostatni raz kiedy ją widzę. Będę z nią o tej pory kiedy nie wyjdzie ze szpitala. Wykonam jej każdą zachciankę. Zrobię wszystko by była szczęśliwa.

*Godzinę później, Oczami Summer*

Obudziłam się cała obolała. Nie pamiętam co się stało, gdzie jestem i czemu tu jestem. Nagle zauważyłam te piękne brązowe loczki i wszystko mi się przypomniało. Pamiętam, że szłam z Niallem i zobaczyłam Marcela całującego się z jakąś dziewczyną. Potem pobiegłam gdzieś i zadzwonił do mnie Niall, zebym wracała do domu. Wróciłam i tam się pocięłam. Łza spłynęła po moim policzku. Położyłam rękę na loczkach Marcela i zaczęłam się nimi bawić tak żeby się nie obudził. Nagle chłopak zaczął  się podnosić z mojej ręki. Kiedy mnie zobaczył uśmiech sam pojawił mu się na ustach. Kocham ten jego uśmiech. Odwzajemniłam uśmiech. Chłopak szybko wstał y chyba poszedł po pielęgniarkę. Ta przyszła i mnie zbadała. Po 5 minutach zostawiła mnie i Marcela samych. Chłopak spojrzał się na mnie i starł łzę z mojego policzka.
M : Kochanie przepraszam. Ja kocham tylko Ciebie, ona nic nie znaczy.
J : Ale Marcel zraniłeś mnie rozumiesz ?
M : Tak i żałuję tego, na prawdę. Nie wiem co zrobiłbym gdyby Ciebie nie było przy mnie. Jesteś najważniejsza. 
J : Na pewno ?
M : Tak i obiecuję ci, ze to się nigdy nie powtórzy. Wybaczysz mi ?
J : Tak, gdybym ci nie wybaczyła żałowałabym tego do końca życia. Kocham Cię. - Chłopak podbliżył się do mnie i namiętnie pocałował. Jak mi tego brakowało. Oderwał się ode mnie.
M : Summer muszę ci coś powiedzieć.
J : Co ?
M : Bo ja...... tak na prawdę nie nazywam się Marcel. Tak na prawdę mam na imię Harry. Harry Styles. 
J : czemu nie powiedziałeś mi tego na początku ?
H : Bo się bałem, ze się obrazisz.
J : A teraz myślisz, ze się nie obrażę ?
H : No mam taką nadzieję.
J : To się nie mylisz. - Ręką przybliżyłam chłopaka do siebie i go pocałowała. 
Już teraz lepiej być nie może.

--------------------------------------------
Już jest :) Myślę,  że się wam podoba :*

sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 11.

*Oczami Marcela*

Biegłem do domu Summer by ją przeprosić. Nie wiem co ja sobie wtedy myślałem. Czemu ja to ogólnie zrobiłem ? Teraz nie obchodziło mnie nic oprócz mojej Summ. Podbiegłem do drzwi jej domu. Zapukałem, ale nikt nie otwierał. Drzwi były otwarte więc po prostu wszedłem do środka. Biegałem po jej salonie, kuchni i całym ogrodzie, ale nigdzie jej nie było. Wbiegłem na górę. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to lekko uchylone drzwi do łazienki. Podbiegłem do nich, uchyliłem je i powoli wszedłem do środka. Zobaczyłem moją Summ. Zacząłem do niej mówić, ale ta chyba nie słyszała. Po chwili upadła na ziemie. Zobaczyłem pełno krwi na blacie i na podłodze. Zadzwoniłem po karetkę i uklęknąłem obok niej. Po moim policzku zaczęły powoli spływać łzy. Zacząłem mówić do niej. Przepraszałem ją, wiedziałem że zrobiła to z mojego powodu. Nagle usłyszałem jak wbiega ktoś do domu. Wstałem i zobaczyłem, ze to byli lekarze. Zabrali moją Summer ze sobą. Postanowiłem zadzwonić do jej przyjaciół i im o tym powiedzieć. Zamówiłem taxówkę i zaczęłam dzwonić do jej przyjaciół. Wszyscy mnie obwiniali, ale się im nie dziwię. Też siebie cały czas obwiniałem. 20 minut później byłem w szpitalu. Zacząłem szukać sali gdzie leży mój skarbek. Nagle zobaczyłem jej przyjaciół. Wszyscy spojrzeli się na mnie zabójczym wzrokiem.

*Oczami Dominiki*

Oo, proszę. Królewicz raczył przyjść. Nie wiem co mu zrobię. Juz zaczynałam go lubić, a tu zrobił mojej Summer takie coś. Nie wiem co mam mu powiedzieć kiedy tu podejdzie. Nie wiem co mu zrobię kiedy tu podejdzie. Ona była z nim od początku, a tu nagle jak się zmienił to dziewczyny zaczęły do niego łazić. W sumie to Summer chciała żeby się zmienił, ale chyba nie wiedziała że będzie aż tak źle. Nagle Marcel zaczął iść w naszą stronę. Co ja teraz mam mu powiedzieć ? Mam ochotę go tu i teraz zabić.

*Oczami Marcela*

 Podszedłem do grupki osób. Wszyscy nadal się patrzyli na mnie jak na dziwaka. Ale w końcu się odważyłem. 
J : Co z nią się dzieje ?
Li : Straciła dużo krwi, ale tak to nic jej nie jest.
J : Aha, okej. - Powiedziałem i spuściłem  głowę do dołu.
D : Czemu to zrobiłeś ? 
J : Ja......ja nie wiem. Nie wiem co mnie opętało. Ja ją bardzo kocham. Kocham tylko ją, a tamta nic nie znaczy. Ja..... - i nie dokończyłem, ponieważ wyszedł lekarz z pokoju mojej dziewczyny.
On : Z Summer jest wszystko dobrze, ale na razie potrzebuje odpoczynku. Już można wejść.
J : Czy ja mogę iść do niej pierwszy ? - Wszyscy się na mnie spojrzeli i uśmiechnęli. 
Z : Oczywiście, że możesz.
Podszedłem do drzwi, powili je otworzyłem i wszedłem o środka. Tam zobaczyłem moją Summer podłączoną od wielu kabelków. Nadal nie mogę dojść do tego, że to prze ze mnie.

------------------------------------------------
Już jest ♥♥ Życzę miłego czytania :* 

Ja w okularkach <33


piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 10.

*Oczami Summer*

Łzy napłynęły mi do oczu. Nie wiedziałam co mam zrobić. To najgorszy dzień w moim życiu. Niall spojrzał się na mnie.
N : Kotek, czemu płaczesz?
J : Chcę być sama, przepraszam. - Powiedziałam i szybko zaczęłam biec. Nie wiem gdzie. Nie obchodziło mnie już nic. Jak on mógł mi to zrobić ? Jak ? Myślałam, że mnie kocha. Myliłam się ? Może mnie już nie chce. Znudziłam się mu. Nie wiem, ale wiem ze go nienawidzę. Postanowiłam do niego zadzwonić. Odebrał, a ja nie wiedziałam co powiedzieć.
M : Kochanie, co się stało ? Czy ty płaczesz ?
J : Nienawidzę cię, słyszysz. NIANAWIDZĘ !!!
M : Kochanie co się stało ?
J : Nie udawaj, ze nie wiesz. Widziałam cię jak przed chwilką całowałeś się z jakąś dziewczyną. 
M : Kochanie, przepraszam. Ja kocham tylko Ciebie, ona nic nie znaczy!!
J : A jak ją całowałeś to nic nie znaczyła ? - dokończyłam i się rozłączyłam. Nie wiem co ze sobą zrobić. Postanowiłam pójść do parku. Nagle usłyszałam mój dzwoniący telefon. Myślałam, ze to Marcel, ale się pomyliłam. To był blondasek. Odebrałam.
N : Gdzie jesteś ?
J : W parku, a co ?
N : Słuchaj wracaj do domu, ja przyjdę do Ciebie za godzinę, bo El jest w szpitalu. Zjadła coś co jej zaszkodziło, ale mówią ze to nie jest nic poważnego.
J : Ok, to może nie przyjeżdżaj. Jutro się najwyżej spotkamy.
N : Na pewno ?
J : Tak, El jest ważniejsza. Pozdrów ją ode mnie.
N : Okej, ja kończę papa.
J : Cześć. - rozłączyłam się i poszłam do domu myśląc dlaczego mi to zrobił. Po głowie chodziły mi te same myśli co przedtem. Już nigdy nie zaufam żadnemu chłopakowi. W 5 minut doszłam do domu. Weszłam i szybko pobiegłam na górę.  Weszłam do łazienki. Podeszłam do małej szafeczki i wzięłam małą torebeczkę. Wyjęłam z niej to co obiecałam sobie więcej nie brać do rąk. To była ta sama rzez, która zraniła mnie 3 lata temu. Położyłam na blat torebeczkę i przyjrzałam się temu uważnie. Zamknęłam oczy i zrobiłam sobie pierwszą kreskę, potem kolejną i kolejną. Po chwili usłyszałam jak ktoś wbiega na górę do mojej łazienki. Usłyszałam męski głos mówiący do mnie coś ale niestety nie zrozumiałam co powiedział. W ułamku sekundy leżałam na ziemi. Krew spływała powoli po mojej ręce, a ja powoli zaczynałam słabnąć.

--------------------------------------------------------
A więc już napisałam 10 rozdział :) Jak wam się spodobał to napiszcie w komentarzu czy mam dalej pisać ♥♥

Gemma jest taka piękna !!
Bym chciała mieć takiego brata !!!


wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 9.

*Oczami Summer*

Tym razem sobie dałam spokój. Nie chciało mi się tam podchodzić. Weszłam do szkoły i szybko ominęłam tłum dziewczyn. Zaczęłam powoli iść w stronę klasy gdy ktoś mnie złapał za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę. Ujrzałam mojego przystojnego chłopaka. O jezuu jaki on cudny. Wszyscy się na nas popatrzyli. Czułam się skrępowana. Chłopak cały czas patrzył się w moje oczy, a ja w jego. W końcu się ze mną przywitał namiętnym pocałunkiem. Boże ile można na to czekać ? Słyszałam jak niektóre dziewczyny coś mówiły, ale ja na to nie wnikałam. Oderwałam się od chłopaka i podeszłam z nim do reszty mojej grupy. Wszyscy popatrzyli się na niego ze zdziwieniem w oczach. Chyba się tego nie spodziewali. Przywitaliśmy się z wszystkimi i i zaczeliśmy rozmowę. Było w niej bardzo dużo śmiechu. Zanim się spostrzegliśmy przyszedł nauczyciel. Dzień mijał bardzo wolno i dość nudno. W sumie to dzień jak co dzień. Po szkole wróciłam do domu, ale sama bo Marcela tak otoczyły dziewczyny, że nawet nie zauważyłam jak sobie poszłam. Czuję się troszkę zazdrosna. Kurde Summer, to nie jest TROSZKĘ. Dziewczyny nie dały mu spokoju choćby na jeden krok. Nie spędziłam z nim praktycznie żadnej przerwy, bo dziewczyny mi go zabierały. A co jeżeli się mu to podoba ? Co jeżeli zdradzi mnie z jedną z nich? Ja go na prawdę kocham i nie chcę go stracić. Teraz żałuję, że powiedziałam mu by był sobą. Postanowiłam zadzwonić do Nialla. On mnie najlepiej rozumie. Wstałam i podeszłam do plecaka by wziąć z niej komórkę. Wyjęłam IPhona i poszukałam Nialla w moich kontaktach. Szybko do niego zadzwoniłam.
J : Niall, czy byś mógł przyjść do mnie ? Muszę z Tobą porozmawiać.
N : Oczywiście kochanie, już zaraz u Ciebie będę.
Rozłączyłam się i zadzwoniłam do Marcela. Nie odebrał. Pewnie nadal jest z dziewczynami w szkole. Jezuu, ja tego nie wytrzymam. 5 minut później usłyszałam pukanie do drzwi. Podbiegłam do nich i je otworzyłam. Zobaczyłam jak zwykle uśmiechniętego blondyna, lecz gdy mnie zobaczył uśmiech przestał być widoczny. Niall wszedł do środka i zaczął od razu kierować się do salonu. Ja zamknęłam drzwi i poszłam za chłopakiem. Usiadłam obok niego i spojrzałam się na dywan.
N : A więc o czym chciałaś pogadać ? - powiedział i spojrzał się na mnie. Łzy zaczęły lecieć mi po policzkach jedna po drugiej. Chłopak mnie przytulił.
J : Bo..... ja chcę żeby wrócił dawny Marcel. Teraz nie ma dla mnie czasu, bo dziewczyny mi go zabierają. Ani jednej przerwy z nim nie spędziłam. To boli.
N : Spokojnie, on cię kocha, tylko ze teraz tak jakoś mu się ułożyło w życiu. 
J : Właśnie coś tak myślę, ze mu się znudziłam. A co jak on mnie zostawi?
N : Ale Summ, on cię kocha. Bylaś jedyną dziewczyną która chciała z nim rozmawiać za czasów gdy był kujonem, a one teraz nagle zaczęły z nim gadać bo się zmienił.
J : A co jeżeli....... - chłopak nie dał mi dokończyć, bo położył mi palec na usta.
N : Dość tego. Idziemy się przejść. To ci dobrze zrobi. 
J : Dobrze. - Wstałam i poszłam się szybko na górę przebrać. Założyłam TO i zeszłam do blondasa. Wyszliśmy z domu. Zamknęłam drzwi na klucz i podbiegłam do Niallera. Szliśmy spokojnie ulicami Londynu gdy nagle zobaczyłam coś co mną wstrząsnęło porządnie.

------------------------------------
Już jest. Jak się podoba zostawcie po sobie komentaaarz ♥♥

sobota, 1 lutego 2014

Rodział 8.

*Oczami Marcela*

Popatrzałem się na moją piękną Summer. Miała strach w oczach. Nie pozwolę by coś się jej stało. Wstałem z mojego kotka i zacząłem powoli iść w stronę kuchni. Lekko uchyliłem drzwi i zajrzałem do środka. Boże..... wszedłem do kuchni i myślałem, ze kogoś uduszę. Wziąłem TO COŚ na ręce i wszedłem do salonu. Widać było, że Summer tam by zawału dostała. Szybko wstała, podeszła do mnie i spojrzała na mnie tak jakby chciała mnie zabić.  A tak ogólnie to chyba chciała.
S : Czyli dostałabym zawału przez twojego kota ?
J : Tak, kochanie przepraszam, ale myślałem, że ona jest na górze.
S : Ehh. - Wzięła ode mnie Dusty i poszła z nią na kanapą. Zaczęła się z nią bawić. Ja usiadłem obok mojej księżniczki i objąłem ją ramieniem. Ta położyła swoją głowę na moje ramie. Kocham ją jak nikogo innego. Moja księżniczka może czuć się przy mnie bezpieczna. Nie pozwolę by coś się jej stało.
J : Kochanie za miesiąc są wakacje i wiesz, mam dom w LA. Byś chciała ze  mną tam pojechać na miesiąc?
Dziewczyna spojrzała się na mnie. Zobaczyłem ten piękny uśmiech na jej twarzy. Kochałem każdy centymetr jej ciała. Każdy z nich był idealny.
S : Tak, chcę tam z Tobą pojechać. - Uśmiechnęłem się, wziąłem Dusty i położyłem ją na podłodze. Popatrzyłem się mojej Summer w oczy i ją namiętnie pocałowałem. Tak jakoś spędziliśmy resztę dnia. O 19 odprowadziłem moją Summer do domu. Pocałowałem ją na pożegnanie i wróciłem do domu. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się spać myśląc o mojej księżniczce.

*Rano, oczami Summer*
Obudziły mnie promienie słońca padające prosto na moje oczy. Przypomniałam sobie wczorajszy dzień i uśmiech sam pojawił mi się na ustach. Miałam na 9 więc troszeczkę jeszcze poleżałam. Zerknęłam na zegarek i ujrzałam  na nim 7:50. Wstałam i poszłam do łazienki. Po porannej toalecie poszłam wybrać sobie ubrania. Założyłam TO i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie szybko śniadanie i je oczywiście zjadłam. Po kilku minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. A tak, zapomniałam że się umówiłam z Domi. Podbiegłam do drzwi i otworzyłam jak zwykle uśmiechniętej Dominice. Dziewczyna weszła do mojego domu, a ja szybko poszłam do salonu po torebkę. Podbiegłam do brunetki.
J : Możemy już iść. 
D : Okej.
Zamknęłam drzwi i poszłyśmy do szkoły. Pod szkołą było spokojnie, ale inaczej było jak zwykle w szkole.

-------------------------------------------------
Już napisałam kolejny rozdział :) Przepraszam, ze tyle czekaliście, ale nie miałam weny ♥♥
Oglądaliście Midnight Memories ?? Boski prawda ♥♥ 


Stoo Latek Hazzuś ♥

A więc jak wszyscy wiedzą, nasz Harry kończy dziś 20 lat :) Można tak powiedzieć, że jest mężczyzną z umysłem 5-letniego dzieciaka. Chciałabym mu życzyć wszystkiego co najlepsze, by znalazł sobie tą jedyną z którą spędzi wspaniałe chwile (Obym to była ja) . By One Direction się nie rozpadło i by mnie spotkał bym mogła mu powiedzieć co tak na prawdę dla mnie znaczy. Kim dla mnie jest. Dla mnie zawsze będzie tym słodziutkim, romantycznym i zboczonym nastolatkiem, który przyszedł do XFACTORA z marzeniami ♥♥


środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 7.

*Oczami Summer*

Marcel już tego nie wytrzymuje. Widzę strach i ból w jego oczach. Nie wiem co powiedzieć. Nie wiem jak opisać uczucia, które plączą się o siebie w moim ciele. To takie dziwne. Nie do opisania. Chcę coś zrobić, ale nie wiem co. Nie mam pomysłu na nic. Nie wiem jak mu pomóc. Summer, pomyśl. Zacznij przynajmniej tą waloną rozmowę..... Kurde..... to takie trudne. Pierwszy raz nie wiem co mam zrobić w takim momencie. Może dlatego, że Marcel jest dla mnie ważny i jak powiem coś źle, to mogę go stracić ? Nie mam pojęcia. Załamka. Dobra, szybko musisz zacząć rozmowę Summ, bo robi się nie ciekawie.
J : Marcel, kochanie. Ja jestem z Tobą zawsze. pamiętaj o tym.
M : Skarbie, ale ja to wiem. Tylko po prostu mam dość tego jak oni się zachowują w stosunku do mnie. No wiem, ze jestem kujonem, ale to o niczym nie świadczy. Nie znają mnie, a mówią o mnie takie rzeczy, wyżywają się nade mną i jeszcze często wracam do domu pobity. Ty tego nie musisz przeżywać, bo jesteś sławna, ładna i ogólnie idea....... - nie dałam mu dokończyć, bo go pocałowałam. Nie chciałam żeby powiedział słowo IDEALNA. Nie ma ludzi IDEALNYCH, a ja tym bardziej nie zaliczam się do takich ludzi. Oderwałam się od chłopaka, popatrzyłam się mu prosto w oczy i powiedziałam " PROSZĘ, NIE ZMIENIAJ SIĘ Z POWODU TYCH OSÓB. POKAŻ IM, ZE JESTEŚ SILNY", i znowu go pocałowałam. Chłopak oderwał się ode mnie, wstał i poszedł w stronę łazienki. Chciałam pójść za nim, ale wiedziałam, ze zaraz wróci więc siedziałam dalej na wygodnej kanapie. Nagle usłyszałam głos mojego chłopaka.
M : Kochanie, odwróć się. - Zrobiłam jego polecenie. Ujrzałam........ na pewno nie Marcela. To był ogólnie inny chłopak. Nie ten co tu jeszcze niedawno miał depresję, tylko szczęśliwy, przystojny chłopak. Nie miał już okularów na nosie, ulizanych włosów i  tej kamizelki. Włosy miał poczochrane i widać było piękne loki. Wstałam, podeszłam do niego i dotknęłam powoli jego loczków. Chłopak uśmiechną się. Bez okularów miał takie piękne, zielone oczy.
M : Taki jestem na prawdę, tylko udaję kujona bo w poprzedniej szkole byłem za bardzo wykorzystywany. Ale bycie kujonem nie jest lepsze..
J : Może jednak jest. Więcej osób leci na kujonki.
M : A ja sądzę że na popularnych.
J : No tak, ale jak dziewczynie podoba się kujon, to znaczy że będzie to prawdziwa i długa miłość. 
M : Czemu ?
J : No bo jaka dziewczyna zakochuje się w kujonie ? To musi chyba byc na prawdę oddana. Tak jak ja.
M : No, to jest prawda. - Marcel wziął mnie na ręce i położył na kanapie. Zaczął mnie całować w usta, a następnie w szyję. Pocałunki schodziły coraz niżej, aby po krótkiej chwili wróciły do moich ust. Kochałam jak mnie tak całował.Czułam się przy nim wyjątkowa. 
J : Marcel ?
M : Słucham.
J : Nie udawaj osoby, którą nie jesteś.....okej ?
M : Dobrze, zrobię to dla Ciebie. - Chłopak znowu mnie pocałował. Tą chwilę przyjemności przerwał nam dźwięk rozbitego szkła w kuchni. 
J : Marcel..... co to było?
M : Nie wiem, ale nie bój się. Ja Ciebie obronie. 

------------------------------------------------
Skończyłam kolejny rozdział :) Myślę, że się wam spodobał ♥♥ haha, ja i Hazz <33


poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 6.

*Oczami Summer*

Nie, nie, nie. To nie mogło się stać. Podbiegłam do mojego chłopaka, który leżał na podłodze. Miał zakrwawiony kołnierzyk od koszuli. Szybko oddychał. Nie wiedziałam co zrobić. JEZUU Summer. Pomyśl.
J : Marcel, Marcel słyszysz mnie ?? Proszę odpowiedz mi. - Jedna łza spłynęła powili po moim policzku. Spojrzałam się złowrogo na ludzi stojących w około nas.
J : Kto to zrobił? - Wstałam powoli nie odrywając wzroku od Marcela. - Jeszcze raz się pytam. Kto to zrobił ? 
Z : Emm, taki Kuba. Marcel nie chciał dać mu lekcji i Kuba się wkurzył. Próbowałem go powstrzymać, ale ni dałem rady. Kuba uciekł ze szkoły zostawiając rannego Marcela.
J : I nikt nie poszedł jeszcze po pielęgniarkę ? Matkoo, co za szkoła. Louis byś poszedł po pielęgniarkę?
L : Oczywiście, już biegnę. - Chłopak się do mnie uśmiechną i szybko pobiegł w stronę gabinetu pielęgniarki. Ja uklęknęłam nad chłopakiem i kolejna łza spłynęła po moim policzku. Nagle poczułam czyjąś na swoim ramieniu. Odwróciłam się. To był Lou, a zza niego wyszła pani w białym fartuchu. Wstałam, a ta zaczęła coś robić mojemu chłopakowi. Po 2 minutach wstała i powiedziała : 
- Czy jest tu jego bliski ?
J : Tak, ja.
- Zabierz go do domu. Tak będzie najlepiej.
J : Lou pomożesz mi go podnieść ?
L : Oczywiście. - Chłopak sam go podniósł. Marcel ustał, popatrzył się na wszystkich, uklękną i wziął plecak z podłogi. Popatrzyłam się na niego, a on szybko uciekł z miejsca zdarzenia. Wszyscy popatrzyli się na mnie jak na ducha, a ja się troszeczkę skrępowałam.
J : I na co się tak patrzycie ? - I w tym momencie wszyscy się rozeszli oprócz niektórych osób.
El : Summer, czy coś cię łączy z Marcelem ?
J : Tak. To mój chłopak, a co ?
N : To....to twój chłopak ?
J : Tak, a coś się stało?
Li : Niee, nic się nie stało. Szczęścia zakochańce.
Ja się tylko uśmiechnęłam do nich i pobiegłam za Marcelem.

*Oczami Domoniki*

Jezu, ona jest z Marcelem. Co ona w nim widzi? Nie mogę tego pojąć. One jest taka ładna, a on taki kujonowaty. To moim zdaniem nie jest odpowiedni partner dla niej.
J : Nie mogę tego pojąć. Ona jest taka ładna, utalentowana i ogólnie, a on jet taki fuu.
Li : Dom, daj im się cieszyć sobą. Jeżeli są razem szczęśliwi to pozwól im być razem. 
S : Popieram to tak samo jak Justyna i El. 
J : Ughh, no dobrze. Niech wam będzie. A mam pytanie. Kiedy wróci Oliwka ? Martwię się o nią.
N : Wczoraj dzwoniła i powiedziała, że za 2 miesiące.
J : Ehh, no dobrze. Muszę wytrzymać. Nie mogę się doczekać momentu kiedy przedstawię jej Summer.
I poszliśmy pod salę lekcyjną.

*Oczami Summer*

Biegłam i szukałam Marcela. Nigdzie go nie znalazłam. Kurde, gdzie on może być. Jedynym miejscem gdzie mógłby być był jego dom. Szybkim krokiem kierowałam się w stronę jego domu. Podeszłam do drzwi jego domu i zapukałam. Usłyszałam jak krzykną PROSZĘ. Weszłam na posesję i zaczęłam się kierować w stronę salonu. Zobaczyłam tam płaczącego Marcela. Usiadłam obok niego.
J : Marcel kochanie. Nie płacz.
M : Summer. Ja już tego nie wytrzymuję. Muszę coś z tym zrobić. - spojrzał się na mnie zdenerwowanym wzrokiem. Już wtedy wiedziałam, że przejmuje stery w swoje ręce. 

----------------------------------------------
Już jest rozdział :) Kolejny dodam jutro. Komentujcie i polecajcie mojego bloga. Myślę, że jak narazie daje z siebie wszystko ♥♥ I jest nowy wygląd bloga :* 


niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 5

*Oczami Marcela*

Czy ona powiedziała do mnie KOCHAM CIĘ? Chyba się przesłyszałem. JEZUU, najlepszy dzień w moim życiu. I jeszcze się nie kończy. Hmm, ciekawe jak będzie jutro w szkole. No nie wiem. Myślę ze nie będzie się mnie wstydziła. Dziewczyna spojrzała się na mnie. O matkoo, jak ja kocham te jej piękne oczy. Jest w nich tyle uczuć. 
J : Summer. Czy zechciałabyś być moją dziewczyną? Wiem, ze znamy się tylko 2 dni, ale ja naprawdę Cię kocham. 
S :Marcel, ja......ja chcę być z Tobą do końca. - Przybliżyła się do mnie i złączyła nasze usta w namiętnym pocałunku. Czyli, jestem z Summer. Jezuu, to chyba sen ! Moje marzenie się  spełniło. Jestem z najładniejszą dziewczyną w tej całej szkole ! Dobra Marcel, opanuj się. Oderwałem się od niej z niechęcią.
J : Czy jesteś tego pewna?
S : W stu procentach. Tylko przy Tobie czuję się bezpieczna.
J : Dziękuję, obiecuję Ci, że będę o Ciebie dbał. Nie stanie Ci się nic złego przy mnie. Będę dawał ci szczęście.
S : Mam taką nadzieję.... - Znowu mnie pocałowała. Kocham smak jej ust. Kocham jej zapach i kocham tą bliskość pomiędzy nami. No, ale wszystko musi się kiedyś skończyć, a ja muszę wracać do domu. 
J : Kochanie ja już muszę iść.
S : Ale jest jeszcze wcześnie.
J : No, ale mamy dużo zadane, a ja muszę odrobić to.
S : Ehh, no dobrze. - Wstaliśmy razem i podeszliśmy do drzwi. Założyłem buty, a następnie bluzę. Pożegnałem się z Summ namiętnym pocałunkiem i wyszedłem z jej domu. Kierowałem się w stronę mojego domu. po 10 minutach byłem na miejscu. Wszedłem i zacząłem uświadamiać Sobie to co się stało 15 minut temu.
 *Oczami Summer*

Zamknęłam drzwi i poszłam na górę do mojego pokoju. Próbowałam poukładać sobie to wszystko w głowie. Skoczyłam na łóżko kładąc się na nie twarzą do poduszek. Czyli tak. Jestem z Marcelem. Marcel bosko całuje, a co najważniejsze ZAKOCHAŁAM SIĘ W NIM. Nigdy nie sądziłam, ze to się stanie. Spojrzałam się na zegarek, który wskazywał 18. Poszłam do łazienki, wzięłam gorącą kąpiel i wskoczyłam do łóżeczka. 
                                                                  *rano*

Obudził mnie dźwięk budzika.Jezu, kolejny nudny dzień szkoły. Wstałam i podreptałam do łazienki. Tam wzięłam poranny prysznic i zrobiłam poranną toaletkę. Poszłam do garderoby i wybrałam jakieś pierwsze, lepsze ubrania. Zeszłam szybko na dół i zrobiłam sobie śniadanko. Po zjedzonym śniadaniu postanowiłam pójść do szkoły. Szłam gdy nagle podeszła do mnie jaz zawsze uśmiechnięta Eleanor. 
J : Cześć El
E : Hej skarbie, jak się spało?
J : Dobrze, a Tobie?
E : Doskonale. 
Tak jakoś zaczęła się rozmowa. Po niecałych 20 minutach byłyśmy w szkole. Gdy weszłyśmy za próg szkoły zobaczyłam coś czego się najbardziej obawiałam.....

------------------------------------
Kolejny rozdział. Pisałam byle jak, ponieważ nie miałam weny :c Ale myślę, że się wam spodobało.

sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 4.

*Oczami Summer*

Nie Summer to nie może być prawda. Szybko się od niego odsunęłam i zdenerwowana wstałam.
J : Ja...przepraszam. Zaraz wrócę. - Odwróciłam się na pięcie i poszłam d kuchni. Wyglądał na zadowolonego z mojego czynu, ale ja nie jestem pewna tego czy ja jestem. Podeszłam do blatu i się o niego oparłam. O losie, co ja najlepszego zrobiłam? Nie mogę w to uwierzyć. Czy, czy ja się właśnie w nim zakochałam ? Nie to nie może być faktem. Po policzku spłynęła mi jedna łza. Ja nie chcę się znowu zakochać. Co jeżeli stanie się tak jak z poprzednim moim chłopakiem? Jeżeli będę z nim, a ten mnie zostawi dla innej? Po tym jak Maciek mnie zdradził obiecałam Sobie, ze nigdy nie pokocham żadnego chłopaka. Choćby nie wiadomo co. Ale niestety tak się stało. Choć wątpię, że Marcel by mnie zdradził. On nie należy do typu chłopaka, który jest bardzo lubiany w szkole. 
M : Summ, nic się nie stało? - Usłyszałam wołanie chłopaka. 
J : Nie, zaraz przyjdę do Ciebie. - Odpowiedziałam, a kolejna łza spłynęła mi po policzku. Spojrzałam się na swoją rękę. Wspomnienia wracają. Pamiętam jak przez tego dupka zrobiłam coś czego będę żałowała do końca życia. Pocięłam się. Ehh. Do tej pory pamiętam ten ból jaki chciałam wtedy czuć, te gorzkie łzy, które spływały po moim policzku jedna po drugiej i te myśli o śmierci. Nie miałam ochoty wtedy żyć. Nie miałam powodu do życia, ale potem do łazienki wbiegła moja przyjaciółka i mi pomogła. Ale teraz już jej nie ma. Nie ma jej ze mną i nigdy już nie będzie. Niestety przegrała walkę z rakiem. Była silna, ale ten ból wygrywał z nią każdego dnia. W końcu śmierć wygrała i zabrała mi najważniejszą osobę w życiu. Moje policzki były całe czarne od rozmazanego tuszu. W tym momencie do kuchni wbiegł Marcel. Zobaczył zapłakaną mnie i szybko do mnie podbiegł. Przytulił mnie z całej siły, a ja zaczęłam bardziej płakać. Chłopak odsuną się ode mnie troszeczkę, spojrzał w moje zaszklone oczy i mnie pocałował. On wiedział jak mnie pocieszyć w tej chwili. Nie chciałam by się to kiedykolwiek kończyło. To było takie magiczne. Ale w końcu musiało do tego dojść. Brunet odsuną się ode mnie na znaczną odległość, spojrzał się na mnie i przerwał tą niezręczną chwilę.
M : Summ, co się stało? Czy to przez ten pocałunek ?
J : Nie, Marcel to nie jest tak. Bardzo mi się podobał i nie sądziłam, ze tak bardzo będę tego chciała, ale to przez niemiłe wspomnienia.
M : Możesz mi wszystko powiedzieć, ja ci pomogę. - Marcel podszedł do mnie, złapał mnie za rękę i zaprowadził do salonu, gdzie ponownie usiedliśmy na kanapie. 
M : No, to opowiadaj.
J : To wszystko stało się 2 lata temu. Mój chłopak mnie zostawił dla innej. Jakieś plastikowej laleczki i  wtedy tak się załamałam, że zrobiłam coś czego nigdy się nie spodziewałam. - W tym momencie podniosłam rękaw swojej bluzy i pokazałam swoje rany. 
M : O matko i przez niego to sobie zrobiłaś ?
J : Tak, wtedy przysięgłam sobie, ze nigdy już nie zakocham się w żadnym chłopaku. Ale no niestety tak się stało. I jeszcze moja najlepsza przyjaciółka przegrała walkę z rakiem i już nie mam żadnej osoby z Polski do której mogłabym wrócić.
M : A rodzina?
J : Nie mam rodziny. Tata zmarł kiedy miałam 5 lat, a mama kiedy miałam 10. Rodzeństwa nie mam, to do kogo ja mam tam wracać?
M : A ja? Masz przecież mnie, Eleanor i całą resztę.
J : Ale przy nich czuję się nieswojo. Tak jakby mnie nie chcieli, a cały czas powtarzają, ze jestem dla nich ważna. Ale nie czuję prawdy w ich słowach. 
M : Ale masz mnie. Summer kocham cię. Nigdy nie czułem do żadnej osoby takiego uczucia jak do Ciebie. Jesteś dla mnie najważniejsza. Chcę byś była szczęśliwa. Jesteś dla mnie wszystkim.
Ja tylko popatrzyłam się na Marcela i go namiętnie pocałowałam. W tej chwili tylko tego potrzebowałam. Jego ciepła, namiętności i bliskości. Zdjęłam jego okulary i poczochrałam jego piękne włosy. Loczki zaczęły spadać na jego czoło. Oderwałam się od niego i popstrzyłam się na niego jeszcze raz. Przybliżyłam do jego ucha swoje usta i szepnęłam  KOCHAM CIĘ.

 ---------------------
Następny rozdział :* 

piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 3.

*Oczami Marcela*

Zgodziła się ! Nie mogę w to uwierzyć. Ehh, teraz muszę iść szybko do domu i zacząć się szykować. Wszedłem do domu i zobaczyłem moją kotkę bawiącą się  ze swoją myszką. Kochałem ją. Podszedłem do niej i ją wziąłem na ręce. Popatrzyła się na mnie tymi swoimi pięknymi oczkami i zaczęła gryźć mój palec, który przykładałem jej to pyszczka. Usiadłem z nią na kanapę, która stała w wielkim salonie. Dusty zeskoczyła z moich kolan i pobiegła gdzieś na górę. Poczułem lekki bul brzucha, więc poszedłem do kuchni by zrobić Sobie coś do jedzenia. Postanowiłem zrobić zwykłą kanapkę. Nie wiem czemu, ale ciągle myślałem o Summer. Czemu taka dziewczyna jak ona zgodziła się bym przyszedł do niej. Ehh, chyba nigdy się nie dowiem. Wróciłem do salonu, usiadłem na kanapie, włączyłem TV i zacząłem jeść moją kanapkę. Spojrzałem się na zegarek, który wskazywał 14:30. Wyłączyłem telewizję i udałem się na górę by zobaczyć co robi moja Dusty. Zobaczyłem, ze śpi sobie na moim łóżku. Jejku, jak ona słodko wyglądała. Dobra, przejdźmy do spotkania z Summ. W co ja się ubiorę? Może pokarze jej jaki naprawdę jestem? Nie, nie teraz. Jeszcze nie ten czas. Założyłem na siebie niebieską bluzkę i czarne rurki. Ogólnie wyglądałem  TAK. Myślę, że się jej spodoba choć troszkę. Powoli będę jej pokazywał jej prawdziwego SIEBIE. Zszedłem na dół i zobaczyłem, że jest 15:20. Założyłem bluzę, buty i wyszedłem z domu zamykając za sobą drzwi na klucz. Kierowałem się w stronę jej domu, gdy nagle zobaczyłem, że na przeciwko mnie idzie moja siostra z tymi swoimi znajomymi. Na szczęście przeszli obok mnie obojętnie. Uff, jakie mam szczęście. Odwróciłem  się i zobaczyłem, ze skręcili w inną uliczkę. Dalej szedłem do Summer. O jejku, jak ona daleko mieszka. W końcu wyszedłem zza zakręty i ujrzałem jej dom. Szedłem szybkim krokiem, a serce zaczęła mi szybciej bić. O LOSIEE ! Jakie to dziwne uczucie. Czuję je pierwszy raz. Dobra. Podszedłem do jej domu, zapukałem i musiałem troszkę poczekać. Ale było warto. Otworzyła mi piękna Summer. Tego nie da się opisać słowami.

*Oczami Summer*

Otworzyłam drzwi i zobaczyłam nawet przystojnego chłopaka. Na początku myślałam, ze to ktoś inny, a to Marcel we własnej osobie. No, muszę powiedzieć, z mnie zaskoczył.
J : Cześć, proszę wchodź. - powiedziałam i wpuściłam chłopaka do środka. 
M : Cześć i dzięki.
Chłopak zdjął buty i weszliśmy do środka. Moje mieszkanie nie było zbyt duże, ale nie było też małe. Było takie akurat. Usiedliśmy na sofie, która stała w wielkim salonie. Chłopak spojrzał się na mnie zaniepokojony.
J : Marcel, czy coś sie stało?
M : Nie, a właściwie to tak. Bo Summer ja muszę ci coś powiedzieć.
J : Słucham?
M : Boo..... bedziesz się śmiała.
J : No mów, nie będę obiecuję.
M : Boo... no wiesz. Podobasz mi się.
J : Coo? - spojrzałam się na bruneta, a ten tylko się zarumienił. Ojej, jak on słodko się rumieni.
M : Emm, ja może powinienem już iść - Zakłopotany Marcel wstał i chciał wyjść, ale ja złapałam go za rękę pociągnęłam do siebie. Ten ponownie usiadł obok mnie, a ja go tylko pocałowałam.  Oderwałam się od niego i spojrzałam się w jego piękne zielone tęczówki. Boże chyba się zakochałam. 


------------------------------------------
Przepraszam, że takie krótkie, ale nie miałam weny by pisać dłuższe :c

czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 2.

*Oczami Summer*

Weszliśmy do klasy. Wszyscy już pozajmowali swoje miejsca tylko ja nie wiedziałam gdzie jest moje. Poszłam na koniec klasy i usiadłam w jakieś wolnej ławce. Nagle do mojej ławki podszedł ten kujon. O boże, nie chce teraz z nim rozmawiać.
Chłopak : Ymm. Przepraszam, ale t-to moja ławka.
J : Oh, to możemy usiąść razem - Czemu to powiedziałam? CZEMU?
Chłopak : Na pewno chcesz?
J : No jasne, siadaj. - Znowu, czemu?
Chłopak usiadł niepewnie obok mnie i zaczął rozpakowywać swoje książki. Po chwili on zaczął rozmowę.
Chłopak : Jestem Marcel, a ty ?
J : Summer, miło mi. - wyciągnęłam do niego rękę, a ten złapał ją niepewnie. Czego on się boi? Ja przecież nie gryzę. Aaa, już wiem. Może nie chce mi przynieść przypału, dlatego nie chciał za zbytnio ze mną usiąść. Rozumiem go. Też byłam dręczona w poprzedniej szkole. Tak wiem, nie wyglądam na osobę, która kiedykolwiek była dręczona, ale cóż. Wracając do lekcji. Siedziałam i czekałam na dzwonek. JEZUU
. Jak ta lekcja sie dłuży. DZZZZZ. Wreszcie zadzwonił mój zbawiciel. Szybko wstałam i podeszłam do Zayna, który siedział najbliżej mnie z Liamem. Razem wyszliśmy z klasy i poszliśmy szukać reszty. Nagle podeszły do nas jakieś dziewczyny. Hmm, niech zgadnę. To są ich dziewczyny. Tak zgadłam. Po czym to poznałam? Hmm, pocałowali się więc nie trudno się domyśleć. Dziewczyny oderwały się od nich i spojrzały się na mnie.
S : Cześć jestem Sandra, a ty ? - Powiedziała to piękna brunetka, która pałowała się z Liamem..
J : Cześć, jestem Summer. - Podałam jej swoją rękę i się szczerze uśmiechnęłam. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech. 
J : A ja jestem Justyna. - Powiedziała ta druga tak samo piękna dziewczyna jak Sandra. To dziewczyna Zayna.
J : Summer. - podałam jej rękę, a następnie spojrzeliśmy się na idących w naszą stronę Doninikę, Louisa i Niellerka z jakąś dziewczyną. Podeszli do nas, a dziewczyna Niallera przeszła od razu do czynów.
E : Cześć jestem El, a ty jesreś podobną tą nową w tej szkole.
J : Cześć, jestem Summer i tak jestem tą nową. - Zaśmiałam się tak jak reszta.
E :  Ty na polskim siedziałaś z moim bratem podobno.
J : To był twój brat? Nie jesteście podobni.
E : Wiem, ale to nie jest mój rodzony brat tylko cioteczny.
J : Aaa, wszystko jasne.
Poszliśmy wszyscy na podwórko i nagle rozległ się dźwięk radjoli szkolnej. "KOCHANI, JESTEŚCIE ZWOLNIENI DO KOŃCA DNIA Z POWODÓW, KTÓRYCH NIE  MOŻEMY WAM WYJAWIĆ. MIŁEGO DNIA" Wszyscy wybiegli ze szkoły z krzykiem.
D : To co teraz robimy?
J : Ja nie mogę, przepraszam.
L : Czemu? Nie chcesz się z nami zabawić jakoś?
J : No chcę, mam już plany.
Z : Ehh, dobra my cię do niczego zmuszać nie będziemy słonko.
J : Dziękuję. Ja już lecę papapa. - Pożegnałam się z wszystkimi i powędrowałam w stronę domu. Wyjęłam z kieszeni mojego IPhona. Szłam nie patrząc na drogę. Nagle spojrzałam w górę i zanim się spostrzegłam leżałam na chodniku, a obok mnie jakiś chłopak. 
J : Przepraszam nic ci się nie stało? - Powiedziałam wstając. Chciałam mu pomóc, ale dał sobie sam radę.
M : Nie. O Summer cześć.
J : Marcel? Co tu ty robisz?
M : Szedłem do domu, a co?
J : A skąd wracasz?
M : A już byś chciała wiedzieć.
J : No tak. Powiedz mi.
Chłopak tylko się zaśmiał, załapał mnie za rękę i zaprowadził o jakiegoś miejsca. Oparł mnie o jedno z drzew, popatrzył się w moje niebieskie oczy i powiedział :
M : Spotkamy się może dziś?
J : Noooo, możemy. A co ty taki odważny? Jesteś inny niż ten szkolny, kujon Marcel. 
M : Ty jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz. 
Popatrzyłam się w jego zielone tęczówki. Chyba się w nich zakochałam. "POCAŁUJ MNIE IDIOTO" Bożeee, o czym ja myślę. Marcel odsuną się ode mnie, uśmiechną się i przegryzł dolną wargę oblatując mnie całą wzrokiem. Lekko się zarumieniłam. 
M : Słodko się rumienisz. Przyjdę do Ciebie o 16. Odpowiada Ci?
J : T-tak. Będę czekała. 
Chłopak podszedł do mnie, dał mi buziaka w policzek i sobie poszedł. BOŻE W CO JA SIĘ PAKUJE.?

-------------------------------
Teraz dochodzą nowe postacie i myślę, ze będzie się więcej działo. Jak się podobało to zapraszam do komentowania :)

środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 1

                                                      *oczami Summer*
Ehh. Jestem wykończona tym rozpakowywaniem się. Mam dość tego! Nie ma przy mnie moich bliskich i na dodatek nikogo tu nie znam..... świetnie. Moje życie ma wielki sens. Najpierw kłócę się z przyjaciółką, a potem ona płacze jak sie dowiaduje, ze wyjeżdżam. Zawaliście. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Podbiegłam do drzwi z myślą, kto to może być. Otworzyłam i moim oczom pokazała się jakaś chuda, ładna postać. Byla to jakaś młoda brunetka z pięknym uśmiechem na twarzy. Niczym jej nie dorównywałam.
D : Cześć, jestem Dominica. Będę twoją nową sąsiadką i myślę, że się nawet zaprzyjaźnimy.
J : Miło mi, jestem Summer i też mam taką nadzieję.
D : Bedziesz tu chodziła do jakieś uczelni?
J : Tak do prywatnej.
D : Serio? Jest tu jedyna prywatna uczelnia, więc na pewno się tam będziemy spotykać.
J : Haha. Też mam taką nadzieję. Przynajmniej Ciebie będę tam znała.
D : Spokojnie. Będzie dobrze. Ja muszę iść, bo chłopak na mnie czeka w domu, cześć.
J : Do zobaczenia.
Dziewczyna odeszła, a ja powędrowałam do kuchni zamykając za sobą drzwi. Podeszłam do blatu i wlałam Sobie soku pomarańczowego. Spojrzałam się na zegarek. Była 18:30. Z soczkiem w ręku powędrowałam na górę, by wziąć szybki prysznic i pójść spać. Po kąpieli położyłam się w wygodnym łóżeczku i poszłam spać.
*rano*
Obudził mnie sygnał budzika. Spojrzałam się na zegarek, który wskazywał 6:30. Wstałam i powędrowałam do łazienki. Po porannej toalecie poszłam do mojej garderoby. Wybrałam najładniejsze ubrania jakie miałam, bo w końcu musiałam zrobić dobre wrażenie w nowej szkole. Wybrałam TO i poszłam do łazienki to założyć. Następnie zeszłam na dół, zrobiłam Sobie szybkie śniadanko i wyszłam do szkoły. Usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Odwróciłam się i ujrzałam Dominice biegnącą w moją stronę. Poczekałam na nią i potem razem poszłyśmy do szkoły. Razem weszłyśmy do ogromnego budynku, w którym miałam spędzić połowę dnia. 
*Oczami Dominiki*

Spojrzałam się na Summ. Była troszeczkę zdenerwowana. 
J : Summ nie stresuj się. Nic ci się nie stanie.
S : Ale wiesz ty jesteś tu popularna i w ogóle.
J : No to co? To nic nie znaczy. Masz przecież mnie.
S : Dziękuję, ze mogę na Ciebie liczyć.
Nagle zobaczyłam mojego chłopaka. Złapałam za rękę Summ i pokierowałam nas w stronę chłopców. Podeszłyśmy do nich i wszyscy od razu spojrzeli się na Summer. 
J : Lou, Liam, Zayn, Niall poznajcie Summer. Summer poznaj chłopców. 
S : Cześć.
Li : Nie musisz się nas bać. My jesteśmy zwykłymi chłopakami.
S : Okej. Myślę, ze mnie polubicie.
L : Też mam taka nadzieję - po wypowiedzeniu tych słów słodko się do niej uśmiechną. Polubili ją.
*oczami Summer*
Podeszłam do sali w której miałam lekcje. Za mną oczywiście szła Dominika. Stałyśmy pod salą gdy zobaczyłam pewnego chłopaka, w okularach z grubymi szkłami, spodniach podciągniętych aż po pachy i wieśniacką kamizelkę. Jak widać był dręczony w szkole. Podeszła do niego grupka chłopców, otoczyła go i nie widziałam co się dalej stało. Po kilku minutach odeszli od niego, a ten leżał na podłodze z porozrzucanymi książkami. Przykro mi się go zrobiło. Ale co ja mogłam zrobić? Porozmawiam z min po lekcjach. Tak będzie najlepiej.

------------------------------------
Myślę, że spodobał się wam rozdział. Jutro dodam kolejny z ważnymi dla mnie osobami :)

Bohaterowie :)

                       Marcel Styles - 19-letni uczeń pewnej prywatnej szkoły. Zwykły szkolny kujon, lecz gdy zobaczył JĄ postanowił się zmienić.                       
                                      Summer West - 18-letnia dziewczyna, która przyjechała do nowego miasta zupełnie sama. Lecz to się szybko zmienia po pierwszym dniu w nowej szkole.
                                 Dominica Calder - 19-letnia sąsiadka oraz przyjaciółka Summer. Jedna z najpopularniejszych dziewczyn w szkole, która ma bardzo przystojnego chłopaka
                                   Louis Tomlinson - 22-letni chłopak Dominicy. Najpopularniejszy, a zarazem najprzystojniejszy chłopak w całej szkole. On i jego paczka żądzą szkołą.
                      Niall Horan, Liam Payne i Zayn Malik - 20-letni chłopcy przyjaźniący się z Louis'em.
                                            (ps. w tym opowiadaniu chłopcy nie są sławni)

wtorek, 21 stycznia 2014

Powitanko :)

Cześć, mam na imię Karolina i będę pisała opowiadanie o Marcelku :* Dawno się nad tym zastanawiałam, aż doszłam do wniosku, że tak zrobię :* Niedługo dodam bohaterów i pierwszy rozdział :) Myślę, że miło wam się będzie go czytało ♥♥