piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 3.

*Oczami Marcela*

Zgodziła się ! Nie mogę w to uwierzyć. Ehh, teraz muszę iść szybko do domu i zacząć się szykować. Wszedłem do domu i zobaczyłem moją kotkę bawiącą się  ze swoją myszką. Kochałem ją. Podszedłem do niej i ją wziąłem na ręce. Popatrzyła się na mnie tymi swoimi pięknymi oczkami i zaczęła gryźć mój palec, który przykładałem jej to pyszczka. Usiadłem z nią na kanapę, która stała w wielkim salonie. Dusty zeskoczyła z moich kolan i pobiegła gdzieś na górę. Poczułem lekki bul brzucha, więc poszedłem do kuchni by zrobić Sobie coś do jedzenia. Postanowiłem zrobić zwykłą kanapkę. Nie wiem czemu, ale ciągle myślałem o Summer. Czemu taka dziewczyna jak ona zgodziła się bym przyszedł do niej. Ehh, chyba nigdy się nie dowiem. Wróciłem do salonu, usiadłem na kanapie, włączyłem TV i zacząłem jeść moją kanapkę. Spojrzałem się na zegarek, który wskazywał 14:30. Wyłączyłem telewizję i udałem się na górę by zobaczyć co robi moja Dusty. Zobaczyłem, ze śpi sobie na moim łóżku. Jejku, jak ona słodko wyglądała. Dobra, przejdźmy do spotkania z Summ. W co ja się ubiorę? Może pokarze jej jaki naprawdę jestem? Nie, nie teraz. Jeszcze nie ten czas. Założyłem na siebie niebieską bluzkę i czarne rurki. Ogólnie wyglądałem  TAK. Myślę, że się jej spodoba choć troszkę. Powoli będę jej pokazywał jej prawdziwego SIEBIE. Zszedłem na dół i zobaczyłem, że jest 15:20. Założyłem bluzę, buty i wyszedłem z domu zamykając za sobą drzwi na klucz. Kierowałem się w stronę jej domu, gdy nagle zobaczyłem, że na przeciwko mnie idzie moja siostra z tymi swoimi znajomymi. Na szczęście przeszli obok mnie obojętnie. Uff, jakie mam szczęście. Odwróciłem  się i zobaczyłem, ze skręcili w inną uliczkę. Dalej szedłem do Summer. O jejku, jak ona daleko mieszka. W końcu wyszedłem zza zakręty i ujrzałem jej dom. Szedłem szybkim krokiem, a serce zaczęła mi szybciej bić. O LOSIEE ! Jakie to dziwne uczucie. Czuję je pierwszy raz. Dobra. Podszedłem do jej domu, zapukałem i musiałem troszkę poczekać. Ale było warto. Otworzyła mi piękna Summer. Tego nie da się opisać słowami.

*Oczami Summer*

Otworzyłam drzwi i zobaczyłam nawet przystojnego chłopaka. Na początku myślałam, ze to ktoś inny, a to Marcel we własnej osobie. No, muszę powiedzieć, z mnie zaskoczył.
J : Cześć, proszę wchodź. - powiedziałam i wpuściłam chłopaka do środka. 
M : Cześć i dzięki.
Chłopak zdjął buty i weszliśmy do środka. Moje mieszkanie nie było zbyt duże, ale nie było też małe. Było takie akurat. Usiedliśmy na sofie, która stała w wielkim salonie. Chłopak spojrzał się na mnie zaniepokojony.
J : Marcel, czy coś sie stało?
M : Nie, a właściwie to tak. Bo Summer ja muszę ci coś powiedzieć.
J : Słucham?
M : Boo..... bedziesz się śmiała.
J : No mów, nie będę obiecuję.
M : Boo... no wiesz. Podobasz mi się.
J : Coo? - spojrzałam się na bruneta, a ten tylko się zarumienił. Ojej, jak on słodko się rumieni.
M : Emm, ja może powinienem już iść - Zakłopotany Marcel wstał i chciał wyjść, ale ja złapałam go za rękę pociągnęłam do siebie. Ten ponownie usiadł obok mnie, a ja go tylko pocałowałam.  Oderwałam się od niego i spojrzałam się w jego piękne zielone tęczówki. Boże chyba się zakochałam. 


------------------------------------------
Przepraszam, że takie krótkie, ale nie miałam weny by pisać dłuższe :c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz