sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 4.

*Oczami Summer*

Nie Summer to nie może być prawda. Szybko się od niego odsunęłam i zdenerwowana wstałam.
J : Ja...przepraszam. Zaraz wrócę. - Odwróciłam się na pięcie i poszłam d kuchni. Wyglądał na zadowolonego z mojego czynu, ale ja nie jestem pewna tego czy ja jestem. Podeszłam do blatu i się o niego oparłam. O losie, co ja najlepszego zrobiłam? Nie mogę w to uwierzyć. Czy, czy ja się właśnie w nim zakochałam ? Nie to nie może być faktem. Po policzku spłynęła mi jedna łza. Ja nie chcę się znowu zakochać. Co jeżeli stanie się tak jak z poprzednim moim chłopakiem? Jeżeli będę z nim, a ten mnie zostawi dla innej? Po tym jak Maciek mnie zdradził obiecałam Sobie, ze nigdy nie pokocham żadnego chłopaka. Choćby nie wiadomo co. Ale niestety tak się stało. Choć wątpię, że Marcel by mnie zdradził. On nie należy do typu chłopaka, który jest bardzo lubiany w szkole. 
M : Summ, nic się nie stało? - Usłyszałam wołanie chłopaka. 
J : Nie, zaraz przyjdę do Ciebie. - Odpowiedziałam, a kolejna łza spłynęła mi po policzku. Spojrzałam się na swoją rękę. Wspomnienia wracają. Pamiętam jak przez tego dupka zrobiłam coś czego będę żałowała do końca życia. Pocięłam się. Ehh. Do tej pory pamiętam ten ból jaki chciałam wtedy czuć, te gorzkie łzy, które spływały po moim policzku jedna po drugiej i te myśli o śmierci. Nie miałam ochoty wtedy żyć. Nie miałam powodu do życia, ale potem do łazienki wbiegła moja przyjaciółka i mi pomogła. Ale teraz już jej nie ma. Nie ma jej ze mną i nigdy już nie będzie. Niestety przegrała walkę z rakiem. Była silna, ale ten ból wygrywał z nią każdego dnia. W końcu śmierć wygrała i zabrała mi najważniejszą osobę w życiu. Moje policzki były całe czarne od rozmazanego tuszu. W tym momencie do kuchni wbiegł Marcel. Zobaczył zapłakaną mnie i szybko do mnie podbiegł. Przytulił mnie z całej siły, a ja zaczęłam bardziej płakać. Chłopak odsuną się ode mnie troszeczkę, spojrzał w moje zaszklone oczy i mnie pocałował. On wiedział jak mnie pocieszyć w tej chwili. Nie chciałam by się to kiedykolwiek kończyło. To było takie magiczne. Ale w końcu musiało do tego dojść. Brunet odsuną się ode mnie na znaczną odległość, spojrzał się na mnie i przerwał tą niezręczną chwilę.
M : Summ, co się stało? Czy to przez ten pocałunek ?
J : Nie, Marcel to nie jest tak. Bardzo mi się podobał i nie sądziłam, ze tak bardzo będę tego chciała, ale to przez niemiłe wspomnienia.
M : Możesz mi wszystko powiedzieć, ja ci pomogę. - Marcel podszedł do mnie, złapał mnie za rękę i zaprowadził do salonu, gdzie ponownie usiedliśmy na kanapie. 
M : No, to opowiadaj.
J : To wszystko stało się 2 lata temu. Mój chłopak mnie zostawił dla innej. Jakieś plastikowej laleczki i  wtedy tak się załamałam, że zrobiłam coś czego nigdy się nie spodziewałam. - W tym momencie podniosłam rękaw swojej bluzy i pokazałam swoje rany. 
M : O matko i przez niego to sobie zrobiłaś ?
J : Tak, wtedy przysięgłam sobie, ze nigdy już nie zakocham się w żadnym chłopaku. Ale no niestety tak się stało. I jeszcze moja najlepsza przyjaciółka przegrała walkę z rakiem i już nie mam żadnej osoby z Polski do której mogłabym wrócić.
M : A rodzina?
J : Nie mam rodziny. Tata zmarł kiedy miałam 5 lat, a mama kiedy miałam 10. Rodzeństwa nie mam, to do kogo ja mam tam wracać?
M : A ja? Masz przecież mnie, Eleanor i całą resztę.
J : Ale przy nich czuję się nieswojo. Tak jakby mnie nie chcieli, a cały czas powtarzają, ze jestem dla nich ważna. Ale nie czuję prawdy w ich słowach. 
M : Ale masz mnie. Summer kocham cię. Nigdy nie czułem do żadnej osoby takiego uczucia jak do Ciebie. Jesteś dla mnie najważniejsza. Chcę byś była szczęśliwa. Jesteś dla mnie wszystkim.
Ja tylko popatrzyłam się na Marcela i go namiętnie pocałowałam. W tej chwili tylko tego potrzebowałam. Jego ciepła, namiętności i bliskości. Zdjęłam jego okulary i poczochrałam jego piękne włosy. Loczki zaczęły spadać na jego czoło. Oderwałam się od niego i popstrzyłam się na niego jeszcze raz. Przybliżyłam do jego ucha swoje usta i szepnęłam  KOCHAM CIĘ.

 ---------------------
Następny rozdział :* 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz