poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 6.

*Oczami Summer*

Nie, nie, nie. To nie mogło się stać. Podbiegłam do mojego chłopaka, który leżał na podłodze. Miał zakrwawiony kołnierzyk od koszuli. Szybko oddychał. Nie wiedziałam co zrobić. JEZUU Summer. Pomyśl.
J : Marcel, Marcel słyszysz mnie ?? Proszę odpowiedz mi. - Jedna łza spłynęła powili po moim policzku. Spojrzałam się złowrogo na ludzi stojących w około nas.
J : Kto to zrobił? - Wstałam powoli nie odrywając wzroku od Marcela. - Jeszcze raz się pytam. Kto to zrobił ? 
Z : Emm, taki Kuba. Marcel nie chciał dać mu lekcji i Kuba się wkurzył. Próbowałem go powstrzymać, ale ni dałem rady. Kuba uciekł ze szkoły zostawiając rannego Marcela.
J : I nikt nie poszedł jeszcze po pielęgniarkę ? Matkoo, co za szkoła. Louis byś poszedł po pielęgniarkę?
L : Oczywiście, już biegnę. - Chłopak się do mnie uśmiechną i szybko pobiegł w stronę gabinetu pielęgniarki. Ja uklęknęłam nad chłopakiem i kolejna łza spłynęła po moim policzku. Nagle poczułam czyjąś na swoim ramieniu. Odwróciłam się. To był Lou, a zza niego wyszła pani w białym fartuchu. Wstałam, a ta zaczęła coś robić mojemu chłopakowi. Po 2 minutach wstała i powiedziała : 
- Czy jest tu jego bliski ?
J : Tak, ja.
- Zabierz go do domu. Tak będzie najlepiej.
J : Lou pomożesz mi go podnieść ?
L : Oczywiście. - Chłopak sam go podniósł. Marcel ustał, popatrzył się na wszystkich, uklękną i wziął plecak z podłogi. Popatrzyłam się na niego, a on szybko uciekł z miejsca zdarzenia. Wszyscy popatrzyli się na mnie jak na ducha, a ja się troszeczkę skrępowałam.
J : I na co się tak patrzycie ? - I w tym momencie wszyscy się rozeszli oprócz niektórych osób.
El : Summer, czy coś cię łączy z Marcelem ?
J : Tak. To mój chłopak, a co ?
N : To....to twój chłopak ?
J : Tak, a coś się stało?
Li : Niee, nic się nie stało. Szczęścia zakochańce.
Ja się tylko uśmiechnęłam do nich i pobiegłam za Marcelem.

*Oczami Domoniki*

Jezu, ona jest z Marcelem. Co ona w nim widzi? Nie mogę tego pojąć. One jest taka ładna, a on taki kujonowaty. To moim zdaniem nie jest odpowiedni partner dla niej.
J : Nie mogę tego pojąć. Ona jest taka ładna, utalentowana i ogólnie, a on jet taki fuu.
Li : Dom, daj im się cieszyć sobą. Jeżeli są razem szczęśliwi to pozwól im być razem. 
S : Popieram to tak samo jak Justyna i El. 
J : Ughh, no dobrze. Niech wam będzie. A mam pytanie. Kiedy wróci Oliwka ? Martwię się o nią.
N : Wczoraj dzwoniła i powiedziała, że za 2 miesiące.
J : Ehh, no dobrze. Muszę wytrzymać. Nie mogę się doczekać momentu kiedy przedstawię jej Summer.
I poszliśmy pod salę lekcyjną.

*Oczami Summer*

Biegłam i szukałam Marcela. Nigdzie go nie znalazłam. Kurde, gdzie on może być. Jedynym miejscem gdzie mógłby być był jego dom. Szybkim krokiem kierowałam się w stronę jego domu. Podeszłam do drzwi jego domu i zapukałam. Usłyszałam jak krzykną PROSZĘ. Weszłam na posesję i zaczęłam się kierować w stronę salonu. Zobaczyłam tam płaczącego Marcela. Usiadłam obok niego.
J : Marcel kochanie. Nie płacz.
M : Summer. Ja już tego nie wytrzymuję. Muszę coś z tym zrobić. - spojrzał się na mnie zdenerwowanym wzrokiem. Już wtedy wiedziałam, że przejmuje stery w swoje ręce. 

----------------------------------------------
Już jest rozdział :) Kolejny dodam jutro. Komentujcie i polecajcie mojego bloga. Myślę, że jak narazie daje z siebie wszystko ♥♥ I jest nowy wygląd bloga :* 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz