środa, 26 lutego 2014

Rozdział 14

*Oczami Summer*

Nie byłam przyzwyczajona do takich poranków. Odkąd mieszkam z Hazzą mam tak praktycznie codziennie.
Nagle chłopak zaczął mnie rozbierać. Ja się szybko od niego odsunęłam. Spojrzał się na mnie zdezorientowany. Ja nie mogę, nie jestem jeszcze gotowa. Tak nie mylicie się, jestem jeszcze dziewicą. To może wydawać się dla niektórych dziwne, bo jak to powiedziała El, jestem ładną dziewczyną i jakby była chłopakiem by mnie dawno przeleciała. Taa, te jej wsparcie mnie rozwala. Mieć takich przyjaciół to jest po prostu coś. Są szaleni, ale wiedzą kiedy mają przestać. Wiedzą jak mają mi pomóc.Harry nadal patrzy się na mnie dziwnie.
J : Przepraszam kotek, ale ja nie jestem jeszcze gotowa. - Loczek się uśmiechną i podszedł do mnie. 
H : Rozumiem. Będę czekał aż sama mi to zaproponujesz. To dla mnie nie jest żaden problem skarbie.
Pocałował mnie i wyszedł z kuchni. Wzięłam naszykowane dla nas kanapki, piciu i poszłam do Hazzy, który siedział na kanapie w salonie. Położyłam jedzenie na stoliku i usiadłam bokiem na kolana chłopaka. Zaczęliśmy jeść, gdy nagle sobie przypomniałam, że mamy zadzwonić do Dominiki która miała zadzwonić po resztę i mieli do nas przyjść. Mieli jechać z nami. 
J : Hazzuś, ja idę po komórkę i będę dzwinić do Domci.
H : Ok.
Wstałam i pobiegłam szybko na górę. Wzięłam białe urządzenie i zbiegłam na dół. Podbiegłam do Hazzy i usiadłam na nim tak jak wcześniej. Wyszukałam w kontaktach DOMINIKA :* i kliknęłam zieloną słuchawkę. Po trzech sygnałach odebrała.
D : Hallo.
J : Hej Domi, już możecie wbijać do nas.
D : Ok, już dzwonię do reszty i na jakąś godzinkę będziemy.
J : Ok, to czekamy.
D : Okeej. - Rozłączyłam się i popatrzyłam na Hazzę. Dałam mu buziaka w policzek i wstałam z niego.
J : Ty posprzątaj, a ja idę się ubrać.
H : Ok.
Pomaszerowałam na górę. Weszłam do sypialni i pierwsze co zrobiłam to posłałam łóżko. Następnie podeszłam do wielkiej szafy i ją otworzyłam. Wybrałam TO i poszłam do łazienki to założyć. Po 5 minutach zeszłam na dół i usiadłam na kanapę obok Hazzy. Włączyłam telewizję i tak oglądaliśmy dłuższy czas. 

*Oczami Harrego*

Boże jak ona bosko wyglądała. Ciągle patrzyłem się na nią. Taka dziewczyna to skarb. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Wstałem i otworzyłem drzwi, za którymi stali nasi przyjaciele. Weszli wszyscy i się z nami przywitali.  Oni byli szaleni, ale można było na nich polegać. Kiedy było źle oni szybko sprawiali, ze było dobrze. Nie wiem co bym zrobił gdyby nie oni, tak samo jak Summer. Widać że bardzo jej zależy na nich. Ale jednak moja Summer była dla mnie najważniejsza. Nigdy nie kochałem tak mocno zadnej osoby. Ona jest jak uzależnienie, raz spróbujesz i nie możesz przestać. Każdy milimetr jej ciała jest idealny. Nie da opisać się uczuć jakie czuję będąc przy niej. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.  Dobra wracając do rzeczywistości. Za 4 godziny mamy lot.  Wszyscy są podjarani tym.
J : To jak ?
Z : Ale co jak ?
J : No jak śpimy i ogólnie.
Z : Bo ja też mam tam dom, na tej samej ulicy co ty.
J : Ni wiem, dom obok.
Z : To może będzie tak. Ty, Summ, El, Niall razem, a ja, Justyna i Liam, Sandra razem ?
N : Mi tam pasuje, a wam ?
All : Teeż.
J : A więc mamy uzgodnione. 
Siedzieliśmy tak 3 godziny. Wszyscy zaczęli wsadzać swoje walizki do bagażników samochodu i po 10 minutach ruszyliśmy w stronę lotniska. Czuję, ze to będą wakacje marzeń.


__________________________________________________
Jeeest ♥ Jak wam się podobaa ? 
Uwielbiam to zdjęcieee ♥ 

sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 13.

*Miesiąc później, Oczami Summer*

Miną już miesiąc odkąd Harry mnie zdradził, pocięłam sie i dowiedziałam się ze Marcel to tak na prawdę Harry. To mnie szczerze najbardziej zdziwiło. Obudziłam się wtulona w mojego chłopaka. Przytulał mnie tak mocno jakby się bał, że gdzieś odejdę. Od tamtego zdarzenia minęło tyle czasu, a ten nadal się boi. No w sumie nie dziwię się mu. Dziś mieliśmy się pakować na jutrzejszy wyjazd do LA. Wreszcie spędzimy troszkę czasu sami. Próbowałam wygrzebać się z objęć Hazzy, ale mi to nie wyszło. Pocałowałam go w policzek, nie podziałało. W usta, nie podziałało. Szybko zmieniłam pozycję, że leżałam na chłopaku. Zobaczyłam ten chytry uśmieszek na jego ustach. Wiedziałam, ze nie śpi. Pocałowałam chłopaka, a ten bez zastanowienia odwzajemnił to.  Uśmiechnęłam się. Oderwałam się od loczka i spojrzałam w jego piękne tęczówki. 
J : Harry, mogę wstać ?
H : Nie, jeszcze troszkę poleż ze mną. 
J : Nie wystarczyło ci leżenie w nocy ? 
H : Niee.
J : Oj, przykre. Teraz mnie puść.
H : Ehh, no dobra.
Zielonooki wykonał moje polecenie i mnie puścił. Ja wstałam i podeszłam do drzwi pokoju. Odwróciłam się do chłopaka i się zalotnie się uśmiechnęła. Harry obleciał mnie wzrokiem i przegryzł dolną wargę. Ja się zaśmiałam i wyszłam z pokoju. Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Po 10 minutach weszłam do pokoju z ręcznikiem na głowie i szlafrokiem na ciele. Hazza nadal leżał w łóżku.
J : Harry wstawaj !
J : Masz 5 minut ! - Wyszłam z pokoju i wróciłam za 5 minut, Hazza nadal leżał.
J : WSTAWAJ !!!!
H : No już, już.  - Widziałam jak próbował wstać, ale mu to nie wychodziło. Już usiadł, gdy nagle znowu się położył. Tak słodko wyglądał. 
J : Harry proszę cię.
Chłopak wstał, podszedł do mnie i mnie namiętnie pocałował. Ja oczywiście odwzajemniłam pocałunek. Oderwałam się od niego i poszłam na dół.

*Oczami Harrego*

Jak ja się cieszę, ze jest już wszystko dobrze. Nigdy bym nie pomyślał, ze po takiej kłótni będzie pomiędzy nami tak doskonale. Może dlatego, ze nam obojgu zależało ? Nie wiem, ale najważniejsze jest to, ze jesteśmy szczęśliwi. Poszedłem do łazienki i wziąłem szybki prysznic. Następnie podszedłem do szafy. Postanowiłem założyć zwykłą koszulę w serduszka i czarne rurki. Ogólnie wyglądałem tak. Zszedłem do mojej dziewczyny na dół. Wszedłem do kuchni i zauważyłem moją Summer stojącą przy blacie. Podszedłem do niej, objąłem ją od tyłu i pocałowałem w szyję. Odchyliła lekko szyję do boku, bym miał lepszy dostęp. Wiedziałem, ze jej się podobało, więc zacząłem przechodzić do dalszych czynów. 
__________________________________________________
jak wam się podoba rozdział ? Przepraszam, że tek długo nie dodawałam, ale nauka i wiecie :)

Widzieliście już Erica, syna Simona ? Mi się najbardziej to zdjęcie podoba ♥♥


piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 12

*Oczami Marcela*

Czułem się winny. Boże, Marcel czy tak nie jest ? To prze ze mnie ona tu leży. To prze ze mnie zrobiła sobie coś takiego. To prze ze mnie okaleczyła się w ten sposób.To boli tak bardzo. Wiecie jakie to uczucie kiedy ważna dla Ciebie osoba się okalecza z Twojego powodu ? Jak nie to wiedzcie, że jest ono potworne. Nie życzę wam tego. A więc usiadłem obok mojego skarba, złapałem ją za rękę i zacząłem płakać. Nie wiem co bym zrobił gdyby ona zginęła z tej łazience. Nagle usłyszałem otwierające się drzwi. Odwróciłem się i ujrzałem w nich Liama.
L : Stary my później przyjdziemy. Ty siedź tu z nią, a jak się obudzi to zadzwoń do nas.
J : Ok.
L : Marcel nie płacz. - podszedł do mnie i poklepał mnie po plecach.- Wszystko będzie dobrze.
J : Mam taką nadzieję. - Chłopak opuścił salę i zostawił mnie z moją Summer. Przyjrzałem się jej twarzy, bo to może być mój ostatni raz kiedy ją widzę. Będę z nią o tej pory kiedy nie wyjdzie ze szpitala. Wykonam jej każdą zachciankę. Zrobię wszystko by była szczęśliwa.

*Godzinę później, Oczami Summer*

Obudziłam się cała obolała. Nie pamiętam co się stało, gdzie jestem i czemu tu jestem. Nagle zauważyłam te piękne brązowe loczki i wszystko mi się przypomniało. Pamiętam, że szłam z Niallem i zobaczyłam Marcela całującego się z jakąś dziewczyną. Potem pobiegłam gdzieś i zadzwonił do mnie Niall, zebym wracała do domu. Wróciłam i tam się pocięłam. Łza spłynęła po moim policzku. Położyłam rękę na loczkach Marcela i zaczęłam się nimi bawić tak żeby się nie obudził. Nagle chłopak zaczął  się podnosić z mojej ręki. Kiedy mnie zobaczył uśmiech sam pojawił mu się na ustach. Kocham ten jego uśmiech. Odwzajemniłam uśmiech. Chłopak szybko wstał y chyba poszedł po pielęgniarkę. Ta przyszła i mnie zbadała. Po 5 minutach zostawiła mnie i Marcela samych. Chłopak spojrzał się na mnie i starł łzę z mojego policzka.
M : Kochanie przepraszam. Ja kocham tylko Ciebie, ona nic nie znaczy.
J : Ale Marcel zraniłeś mnie rozumiesz ?
M : Tak i żałuję tego, na prawdę. Nie wiem co zrobiłbym gdyby Ciebie nie było przy mnie. Jesteś najważniejsza. 
J : Na pewno ?
M : Tak i obiecuję ci, ze to się nigdy nie powtórzy. Wybaczysz mi ?
J : Tak, gdybym ci nie wybaczyła żałowałabym tego do końca życia. Kocham Cię. - Chłopak podbliżył się do mnie i namiętnie pocałował. Jak mi tego brakowało. Oderwał się ode mnie.
M : Summer muszę ci coś powiedzieć.
J : Co ?
M : Bo ja...... tak na prawdę nie nazywam się Marcel. Tak na prawdę mam na imię Harry. Harry Styles. 
J : czemu nie powiedziałeś mi tego na początku ?
H : Bo się bałem, ze się obrazisz.
J : A teraz myślisz, ze się nie obrażę ?
H : No mam taką nadzieję.
J : To się nie mylisz. - Ręką przybliżyłam chłopaka do siebie i go pocałowała. 
Już teraz lepiej być nie może.

--------------------------------------------
Już jest :) Myślę,  że się wam podoba :*

sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 11.

*Oczami Marcela*

Biegłem do domu Summer by ją przeprosić. Nie wiem co ja sobie wtedy myślałem. Czemu ja to ogólnie zrobiłem ? Teraz nie obchodziło mnie nic oprócz mojej Summ. Podbiegłem do drzwi jej domu. Zapukałem, ale nikt nie otwierał. Drzwi były otwarte więc po prostu wszedłem do środka. Biegałem po jej salonie, kuchni i całym ogrodzie, ale nigdzie jej nie było. Wbiegłem na górę. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to lekko uchylone drzwi do łazienki. Podbiegłem do nich, uchyliłem je i powoli wszedłem do środka. Zobaczyłem moją Summ. Zacząłem do niej mówić, ale ta chyba nie słyszała. Po chwili upadła na ziemie. Zobaczyłem pełno krwi na blacie i na podłodze. Zadzwoniłem po karetkę i uklęknąłem obok niej. Po moim policzku zaczęły powoli spływać łzy. Zacząłem mówić do niej. Przepraszałem ją, wiedziałem że zrobiła to z mojego powodu. Nagle usłyszałem jak wbiega ktoś do domu. Wstałem i zobaczyłem, ze to byli lekarze. Zabrali moją Summer ze sobą. Postanowiłem zadzwonić do jej przyjaciół i im o tym powiedzieć. Zamówiłem taxówkę i zaczęłam dzwonić do jej przyjaciół. Wszyscy mnie obwiniali, ale się im nie dziwię. Też siebie cały czas obwiniałem. 20 minut później byłem w szpitalu. Zacząłem szukać sali gdzie leży mój skarbek. Nagle zobaczyłem jej przyjaciół. Wszyscy spojrzeli się na mnie zabójczym wzrokiem.

*Oczami Dominiki*

Oo, proszę. Królewicz raczył przyjść. Nie wiem co mu zrobię. Juz zaczynałam go lubić, a tu zrobił mojej Summer takie coś. Nie wiem co mam mu powiedzieć kiedy tu podejdzie. Nie wiem co mu zrobię kiedy tu podejdzie. Ona była z nim od początku, a tu nagle jak się zmienił to dziewczyny zaczęły do niego łazić. W sumie to Summer chciała żeby się zmienił, ale chyba nie wiedziała że będzie aż tak źle. Nagle Marcel zaczął iść w naszą stronę. Co ja teraz mam mu powiedzieć ? Mam ochotę go tu i teraz zabić.

*Oczami Marcela*

 Podszedłem do grupki osób. Wszyscy nadal się patrzyli na mnie jak na dziwaka. Ale w końcu się odważyłem. 
J : Co z nią się dzieje ?
Li : Straciła dużo krwi, ale tak to nic jej nie jest.
J : Aha, okej. - Powiedziałem i spuściłem  głowę do dołu.
D : Czemu to zrobiłeś ? 
J : Ja......ja nie wiem. Nie wiem co mnie opętało. Ja ją bardzo kocham. Kocham tylko ją, a tamta nic nie znaczy. Ja..... - i nie dokończyłem, ponieważ wyszedł lekarz z pokoju mojej dziewczyny.
On : Z Summer jest wszystko dobrze, ale na razie potrzebuje odpoczynku. Już można wejść.
J : Czy ja mogę iść do niej pierwszy ? - Wszyscy się na mnie spojrzeli i uśmiechnęli. 
Z : Oczywiście, że możesz.
Podszedłem do drzwi, powili je otworzyłem i wszedłem o środka. Tam zobaczyłem moją Summer podłączoną od wielu kabelków. Nadal nie mogę dojść do tego, że to prze ze mnie.

------------------------------------------------
Już jest ♥♥ Życzę miłego czytania :* 

Ja w okularkach <33


piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 10.

*Oczami Summer*

Łzy napłynęły mi do oczu. Nie wiedziałam co mam zrobić. To najgorszy dzień w moim życiu. Niall spojrzał się na mnie.
N : Kotek, czemu płaczesz?
J : Chcę być sama, przepraszam. - Powiedziałam i szybko zaczęłam biec. Nie wiem gdzie. Nie obchodziło mnie już nic. Jak on mógł mi to zrobić ? Jak ? Myślałam, że mnie kocha. Myliłam się ? Może mnie już nie chce. Znudziłam się mu. Nie wiem, ale wiem ze go nienawidzę. Postanowiłam do niego zadzwonić. Odebrał, a ja nie wiedziałam co powiedzieć.
M : Kochanie, co się stało ? Czy ty płaczesz ?
J : Nienawidzę cię, słyszysz. NIANAWIDZĘ !!!
M : Kochanie co się stało ?
J : Nie udawaj, ze nie wiesz. Widziałam cię jak przed chwilką całowałeś się z jakąś dziewczyną. 
M : Kochanie, przepraszam. Ja kocham tylko Ciebie, ona nic nie znaczy!!
J : A jak ją całowałeś to nic nie znaczyła ? - dokończyłam i się rozłączyłam. Nie wiem co ze sobą zrobić. Postanowiłam pójść do parku. Nagle usłyszałam mój dzwoniący telefon. Myślałam, ze to Marcel, ale się pomyliłam. To był blondasek. Odebrałam.
N : Gdzie jesteś ?
J : W parku, a co ?
N : Słuchaj wracaj do domu, ja przyjdę do Ciebie za godzinę, bo El jest w szpitalu. Zjadła coś co jej zaszkodziło, ale mówią ze to nie jest nic poważnego.
J : Ok, to może nie przyjeżdżaj. Jutro się najwyżej spotkamy.
N : Na pewno ?
J : Tak, El jest ważniejsza. Pozdrów ją ode mnie.
N : Okej, ja kończę papa.
J : Cześć. - rozłączyłam się i poszłam do domu myśląc dlaczego mi to zrobił. Po głowie chodziły mi te same myśli co przedtem. Już nigdy nie zaufam żadnemu chłopakowi. W 5 minut doszłam do domu. Weszłam i szybko pobiegłam na górę.  Weszłam do łazienki. Podeszłam do małej szafeczki i wzięłam małą torebeczkę. Wyjęłam z niej to co obiecałam sobie więcej nie brać do rąk. To była ta sama rzez, która zraniła mnie 3 lata temu. Położyłam na blat torebeczkę i przyjrzałam się temu uważnie. Zamknęłam oczy i zrobiłam sobie pierwszą kreskę, potem kolejną i kolejną. Po chwili usłyszałam jak ktoś wbiega na górę do mojej łazienki. Usłyszałam męski głos mówiący do mnie coś ale niestety nie zrozumiałam co powiedział. W ułamku sekundy leżałam na ziemi. Krew spływała powoli po mojej ręce, a ja powoli zaczynałam słabnąć.

--------------------------------------------------------
A więc już napisałam 10 rozdział :) Jak wam się spodobał to napiszcie w komentarzu czy mam dalej pisać ♥♥

Gemma jest taka piękna !!
Bym chciała mieć takiego brata !!!


wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 9.

*Oczami Summer*

Tym razem sobie dałam spokój. Nie chciało mi się tam podchodzić. Weszłam do szkoły i szybko ominęłam tłum dziewczyn. Zaczęłam powoli iść w stronę klasy gdy ktoś mnie złapał za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę. Ujrzałam mojego przystojnego chłopaka. O jezuu jaki on cudny. Wszyscy się na nas popatrzyli. Czułam się skrępowana. Chłopak cały czas patrzył się w moje oczy, a ja w jego. W końcu się ze mną przywitał namiętnym pocałunkiem. Boże ile można na to czekać ? Słyszałam jak niektóre dziewczyny coś mówiły, ale ja na to nie wnikałam. Oderwałam się od chłopaka i podeszłam z nim do reszty mojej grupy. Wszyscy popatrzyli się na niego ze zdziwieniem w oczach. Chyba się tego nie spodziewali. Przywitaliśmy się z wszystkimi i i zaczeliśmy rozmowę. Było w niej bardzo dużo śmiechu. Zanim się spostrzegliśmy przyszedł nauczyciel. Dzień mijał bardzo wolno i dość nudno. W sumie to dzień jak co dzień. Po szkole wróciłam do domu, ale sama bo Marcela tak otoczyły dziewczyny, że nawet nie zauważyłam jak sobie poszłam. Czuję się troszkę zazdrosna. Kurde Summer, to nie jest TROSZKĘ. Dziewczyny nie dały mu spokoju choćby na jeden krok. Nie spędziłam z nim praktycznie żadnej przerwy, bo dziewczyny mi go zabierały. A co jeżeli się mu to podoba ? Co jeżeli zdradzi mnie z jedną z nich? Ja go na prawdę kocham i nie chcę go stracić. Teraz żałuję, że powiedziałam mu by był sobą. Postanowiłam zadzwonić do Nialla. On mnie najlepiej rozumie. Wstałam i podeszłam do plecaka by wziąć z niej komórkę. Wyjęłam IPhona i poszukałam Nialla w moich kontaktach. Szybko do niego zadzwoniłam.
J : Niall, czy byś mógł przyjść do mnie ? Muszę z Tobą porozmawiać.
N : Oczywiście kochanie, już zaraz u Ciebie będę.
Rozłączyłam się i zadzwoniłam do Marcela. Nie odebrał. Pewnie nadal jest z dziewczynami w szkole. Jezuu, ja tego nie wytrzymam. 5 minut później usłyszałam pukanie do drzwi. Podbiegłam do nich i je otworzyłam. Zobaczyłam jak zwykle uśmiechniętego blondyna, lecz gdy mnie zobaczył uśmiech przestał być widoczny. Niall wszedł do środka i zaczął od razu kierować się do salonu. Ja zamknęłam drzwi i poszłam za chłopakiem. Usiadłam obok niego i spojrzałam się na dywan.
N : A więc o czym chciałaś pogadać ? - powiedział i spojrzał się na mnie. Łzy zaczęły lecieć mi po policzkach jedna po drugiej. Chłopak mnie przytulił.
J : Bo..... ja chcę żeby wrócił dawny Marcel. Teraz nie ma dla mnie czasu, bo dziewczyny mi go zabierają. Ani jednej przerwy z nim nie spędziłam. To boli.
N : Spokojnie, on cię kocha, tylko ze teraz tak jakoś mu się ułożyło w życiu. 
J : Właśnie coś tak myślę, ze mu się znudziłam. A co jak on mnie zostawi?
N : Ale Summ, on cię kocha. Bylaś jedyną dziewczyną która chciała z nim rozmawiać za czasów gdy był kujonem, a one teraz nagle zaczęły z nim gadać bo się zmienił.
J : A co jeżeli....... - chłopak nie dał mi dokończyć, bo położył mi palec na usta.
N : Dość tego. Idziemy się przejść. To ci dobrze zrobi. 
J : Dobrze. - Wstałam i poszłam się szybko na górę przebrać. Założyłam TO i zeszłam do blondasa. Wyszliśmy z domu. Zamknęłam drzwi na klucz i podbiegłam do Niallera. Szliśmy spokojnie ulicami Londynu gdy nagle zobaczyłam coś co mną wstrząsnęło porządnie.

------------------------------------
Już jest. Jak się podoba zostawcie po sobie komentaaarz ♥♥

sobota, 1 lutego 2014

Rodział 8.

*Oczami Marcela*

Popatrzałem się na moją piękną Summer. Miała strach w oczach. Nie pozwolę by coś się jej stało. Wstałem z mojego kotka i zacząłem powoli iść w stronę kuchni. Lekko uchyliłem drzwi i zajrzałem do środka. Boże..... wszedłem do kuchni i myślałem, ze kogoś uduszę. Wziąłem TO COŚ na ręce i wszedłem do salonu. Widać było, że Summer tam by zawału dostała. Szybko wstała, podeszła do mnie i spojrzała na mnie tak jakby chciała mnie zabić.  A tak ogólnie to chyba chciała.
S : Czyli dostałabym zawału przez twojego kota ?
J : Tak, kochanie przepraszam, ale myślałem, że ona jest na górze.
S : Ehh. - Wzięła ode mnie Dusty i poszła z nią na kanapą. Zaczęła się z nią bawić. Ja usiadłem obok mojej księżniczki i objąłem ją ramieniem. Ta położyła swoją głowę na moje ramie. Kocham ją jak nikogo innego. Moja księżniczka może czuć się przy mnie bezpieczna. Nie pozwolę by coś się jej stało.
J : Kochanie za miesiąc są wakacje i wiesz, mam dom w LA. Byś chciała ze  mną tam pojechać na miesiąc?
Dziewczyna spojrzała się na mnie. Zobaczyłem ten piękny uśmiech na jej twarzy. Kochałem każdy centymetr jej ciała. Każdy z nich był idealny.
S : Tak, chcę tam z Tobą pojechać. - Uśmiechnęłem się, wziąłem Dusty i położyłem ją na podłodze. Popatrzyłem się mojej Summer w oczy i ją namiętnie pocałowałem. Tak jakoś spędziliśmy resztę dnia. O 19 odprowadziłem moją Summer do domu. Pocałowałem ją na pożegnanie i wróciłem do domu. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się spać myśląc o mojej księżniczce.

*Rano, oczami Summer*
Obudziły mnie promienie słońca padające prosto na moje oczy. Przypomniałam sobie wczorajszy dzień i uśmiech sam pojawił mi się na ustach. Miałam na 9 więc troszeczkę jeszcze poleżałam. Zerknęłam na zegarek i ujrzałam  na nim 7:50. Wstałam i poszłam do łazienki. Po porannej toalecie poszłam wybrać sobie ubrania. Założyłam TO i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie szybko śniadanie i je oczywiście zjadłam. Po kilku minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. A tak, zapomniałam że się umówiłam z Domi. Podbiegłam do drzwi i otworzyłam jak zwykle uśmiechniętej Dominice. Dziewczyna weszła do mojego domu, a ja szybko poszłam do salonu po torebkę. Podbiegłam do brunetki.
J : Możemy już iść. 
D : Okej.
Zamknęłam drzwi i poszłyśmy do szkoły. Pod szkołą było spokojnie, ale inaczej było jak zwykle w szkole.

-------------------------------------------------
Już napisałam kolejny rozdział :) Przepraszam, ze tyle czekaliście, ale nie miałam weny ♥♥
Oglądaliście Midnight Memories ?? Boski prawda ♥♥ 


Stoo Latek Hazzuś ♥

A więc jak wszyscy wiedzą, nasz Harry kończy dziś 20 lat :) Można tak powiedzieć, że jest mężczyzną z umysłem 5-letniego dzieciaka. Chciałabym mu życzyć wszystkiego co najlepsze, by znalazł sobie tą jedyną z którą spędzi wspaniałe chwile (Obym to była ja) . By One Direction się nie rozpadło i by mnie spotkał bym mogła mu powiedzieć co tak na prawdę dla mnie znaczy. Kim dla mnie jest. Dla mnie zawsze będzie tym słodziutkim, romantycznym i zboczonym nastolatkiem, który przyszedł do XFACTORA z marzeniami ♥♥